"To pierwsze, co zrobiłam w Białym Domu. Powiedziałam personelowi, że moje córki będą same sprzątać i słać łóżka" - mówiła w telewizyjnym wywiadzie przyszła pierwsza dama, Michelle Obama. Nie chce bowiem, by jej dzieci zamieniły się w rozwydrzone bachory, które uważają, że wszystko im się należy.
Żona Baracka Obamy chce też dopilnować, by córeczki odpowiednio się uczyły. Mają chodzić do prywatnej szkoły - nie oznacza to jednak, że będą w niej traktowane w ulgowy sposób. Będą miały dużo nauki. Mama obiecuje, że dziewczynki będą pilnie odrabiać prace domowe. Tak, by nie zmarnowały czterech lat, korzystając z tego, że ich ojciec jest prezydentem USA.