Cgli to największa włoska centrala związkowa. Chce wyprowadzić Włochów z pracy na ulice, by zaprotestowali przeciwko polityce finansowej i gospodarczej rządu Silvio Berlusconiego pod hasłem: "więcej pracy, więcej zarobków, więcej emerytury, więcej praw".
Do Cgli należy 2,5 miliona ludzi, których protest grozi poważnym paraliżem kraju. W piątek drzwi mogą zamknąć poczty, banki, inne urzędy i uczelnie. Stanąć też mogą pociągi i lokalne autobusy.
Związkowcy planują też masowe demonstracje w 100 miastach. Liczą na co najmniej milion protestujących.
Na ulice nie zamierzają jednak wychodzić związkowcy z dwóch innych central związkowych. Według nich strajk tylko pogłębi kryzys, a Włosi powinni zająć się teraz usuwaniem skutków powodzi, a nie demonstrowaniem. Liderzy związków Cisl i Uil ostrzegli też, że protest kosztować będzie 360 milionów euro.