Kalve to jeden z pierwszych Łotyszy, którzy zdecydowali się walczyć po stronie Ukrainy po rozpoczęciu przez Rosję pełnowymiarowej inwazji na ten kraj. Od końca lutego dzieli życie między Łotwę i Ukrainę, gdzie jest członkiem batalionu Karpacka Sicz - pisze w poniedziałek portal LSM.

Reklama

Łotewska telewizja LTV porozmawiała z mężczyzną, kiedy ten wrócił na Łotwę, by pomóc przy zbiorach w gospodarstwie.

Tam, gdzie jesteśmy, jest dosyć optymistyczny nastrój, bo nie cofnęliśmy swoich pozycji nawet na centymetr - opowiadał ochotnik. Przez miesiąc straciliśmy 11 chłopaków, w tym dowódcę - poinformował. Kiedy jestem na Ukrainie, żyję dzisiejszym dniem, nie planuję tego, co będzie jutro ani pojutrze - dodał Kalve.

Na Ukrainę wraca jeszcze w tym tygodniu

Reklama

Według mężczyzny wojna na Ukrainie będzie trwać jeszcze rok albo dwa. Faza kontrataku będzie w najbliższych miesiącach. A ja muszę zbierać pszenicę i groch, ale jeśli tam (na Ukrainie) będą mnie potrzebować, pojadę - powiedział.

Kalve przyznał, że wyruszając na Ukrainę i żegnając się z rodziną, zdaje sobie sprawę, że być może widzi swoich bliskich i swój dom po raz ostatni.

Mężczyzna na Ukrainę planuje wrócić jeszcze w tym tygodniu.

Z Rygi Natalia Dziurdzińska