Bojownicy ze Strefy Gazy wystrzelili dziś dwie rakiety i pociski moździerzowe w kierunku południowego Izraela. Reakcja premiera Ehuda Olmerta była natychmiastowa. Olmert powiedział, że izraelska armia odpowie "gdzie zechce i kiedy zechce". Według niego stanowisko izraelskiego rządu powinno być takie, że "jeśli ostrzeliwani są mieszkańcy południowych regionów, nastąpi ostra i nieproporcjonalna odpowiedź Izraela".

Reklama

>>> Hamas przyznaje się do porażki

W wyniku palestyńskiego ostrzału z moździerza ranne zostały dwie osoby, a jedna z rakiet upadła w pobliżu przedszkola w miejscowości w pobliżu Strefy Gazy - poinformowały służby medyczne i policja.

Trwająca trzy tygodnie izraelska ofensywa w Strefie Gazy, która zakończyła się 18 stycznia zawieszeniem broni miała na celu powstrzymanie ataków rakietowych prowadzonych przez Hamas. Przeprowadzony w niedzielę ostrzał nadwyręża zawieszenie broni.

Rządzące w Strefie Gazy radykalne palestyńskie ugrupowanie Hamas nie wzięło odpowiedzialności za ostatnie ataki. Miały ich dokonać mniejsze grupy bojowników. Jednak Izrael oświadczył, że według niego Hamas odpowiada za wszystkie ataki ze Strefy Gazy.

Rzecznik Hamasu ocenił, że groźby Olmerta są próbą "znalezienia fałszywego pretekstu do nasilenia agresji" i podkopania egipskich wysiłków mających na celu wynegocjowanie długotrwałego zawieszenia broni.