Starcia lewicowej młodzieży z policją trwały pięć godzin. "Część osób bardzo agresywnie atakowała policję" - relacjonował rzecznik berlińskiej policji Bernhard Schodrowski.
Demonstranci rzucali w policjantów kamieniami, butelkami i koktajlami Mołotowa, a także wyrwanymi z chodnika płytami. Policja odpowiadała gazem łzawiącym. 273 policjantów zostało rannych, zatrzymano aż 289 osób.
>>> Wojna na ulicach Berlina i Hamburga
Zamieszki wybuchły w dzielnicy Kreuzberg. Manifestanci, którzy demonstrowali pod hasłem "Kapitalizm oznacza wojnę i kryzys", niszczyli światła sygnalizacyjne, przystanki autobusowe i podpalali pojemniki na śmieci.
Lewicowe demonstracje przerodziły się w zamieszki również w Hamburgu, podobnie jak noc wcześniej. Przeciwko manifestującym, którzy podpalili samochód i pojemniki na śmieci, policja użyła armatek wodnych.