To wielka wojna. Azerbejdżan rozpoczął operację (militarną) na pełną skalę i kontynuował ją w ciągu ubiegłej nocy. (...) Azerowie mówią nam wprost, że musimy albo stąd wyjechać, albo zaakceptować fakt, że (Górski Karabach) jest częścią Azerbejdżanu - oznajmił polityk, który przebywa obecnie w separatystycznym regionie.
W opinii Wardaniana światowi przywódcy biernie obserwują działania azerbejdżańskiej armii i nie zamierzają udzielić wsparcia Armenii. Rosja siedzi cicho i po prostu ignoruje tę operację wojskową (Azerbejdżanu). Ale nie tylko Rosja, ponieważ cisza panuje na całym świecie. Nikt nic nie robi, Zachód również - denerwował się rozmówca agencji Reutera. Jak dodał, ewentualna ewakuacja około 120 tys. karabaskich Ormian do Armenii byłaby przedsięwzięciem trudnym do wyobrażenia.
"Operacja antyterrorystyczna"
Rząd w Baku ogłosił we wtorek rozpoczęcie "operacji antyterrorystycznej" w Górskim Karabachu. Azerbejdżan i Armenia od dekad toczą przybierający różną intensywność konflikt o ten region; w ostatnich miesiącach napięcie znów wzrosło.
Celem wojsk azerbejdżańskich jest wyparcie armeńskich sił zbrojnych z tego terytorium, przywrócenie porządku konstytucyjnego i ustaleń zawieszenia broni kończącego wojnę z 2020 roku oraz stłumienie "prowadzonych na szeroką skalę prowokacji" - przekazało ministerstwo obrony w Baku. Rozpoczęcie ofensywy uzasadniono wrogimi działaniami wojsk armeńskich, w wyniku których mieli zginąć azerbejdżańscy żołnierze i cywile.
Władze Karabachu: Azerowie używają artylerii i dronów
We wtorek władze Górskiego Karabachu poinformowały, że na skutek działań sił Azerbejdżanu zginęło 27 osób, w tym dwóch cywilów, a ponad 200 zostało rannych - relacjonowała agencja Reutera. Wojska azerbejdżańskie atakują używając artylerii, samolotów i dronów - przekazała separatystyczna administracja w Stepanakercie.
Ewakuowano mieszkańców niektórych wiosek. W środę rosyjskie rządowe media, cytowane przez agencję Reutera, powiadomiły, że operacja ewakuacyjna realizowana przez tzw. siły pokojowe z Rosji objęła już ponad 2 tys. cywilów z Górskiego Karabachu.
Ministerstwo obrony w Erywaniu podkreśliło we wtorkowym oświadczeniu, że na terenie Górskiego Karabachu nie stacjonują żołnierze Armenii. Premier tego państwa Nikol Paszynian wezwał też Rosję i ONZ do reakcji na działania Azerbejdżanu, które określił jako "czystkę etniczną".
Reakcja Zachodu
Sekretarz stanu USA Antony Blinken rozmawiał we wtorek wieczorem zarówno z Paszynianem, jak też z prezydentem Azerbejdżanu Ilhamem Alijewem. Wezwał Baku do natychmiastowego wstrzymania działań wojskowych i deeskalacji.
Według rosyjskich mediów powołujących się na administrację prezydenta Azerbejdżanu, Alijew powiedział Blinkenowi, że wojska jego kraju zakończą operację dopiero po poddaniu się sił armeńskich.
Do niezwłocznego zaprzestania działań bojowych przez wojska azerbejdżańskie i powrotu do negocjacji wezwał też kanclerz Niemiec Olaf Scholz, a Francja zażądała jak najszybszego zwołania w tej sprawie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Zbierze się ona w czwartek. Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres również zaapelował o niezwłoczne przerwanie ognia.
W środę rano do natychmiastowego zaprzestania walk wezwało także MSZ w Moskwie. Rosja jest gwarantem zawieszenia broni po ostatniej wojnie o Górski Karabach z 2020 roku, która skończyła się odzyskaniem przez Azerbejdżan kontroli nad dużą częścią spornego terytorium. Od tego czasu w regionie stacjonuje rosyjski kontyngent tzw. sił pokojowych.