"Nie uważam tej nagrody za uznanie dla moich własnych osiągnięć, ale raczej za potwierdzenie amerykańskiego przywództwa w działaniach na rzecz urzeczywistnienia aspiracji wszystkich narodów" - powiedział prezydent.
"Szczerze mówiąc, nie sądzę, bym zasługiwał, aby znaleźć się w towarzystwie tak wielu postaci, które zmieniły świat i zostały uhonorowane tą nagrodą. To ludzie, którzy zainspirowali mnie i cały świat swoją odważną walką o pokój" - powiedział.
>>>Nobel dla Obamy? Chyba za skończone studia
"Przyjmuję więc tę nagrodę jako wezwanie do działania, wezwanie do wszystkich narodów, aby stawiły czoło wyzwaniom XXI stulecia" - kontynuował.
Podkreślił, że są to wyzwania, którym sama Ameryka nie może sprostać. Dlatego zaapelował, aby wszyscy poparli "ustanowienie nowej epoki zaangażowania, w której wszystkie kraje muszą wziąć odpowiedzialność za świat".
>>>Orłoś: Nobel dla Obamy to kompromitacja
Obama - jak ogłosił Biały Dom - uda się do Norwegii w grudniu, aby odebrać Nagrodę Nobla.
Wyróżnienie dla amerykańskiego prezydenta powszechnie przyjęto na świecie - i w USA - z wielkim zaskoczeniem. Podkreśla się, że na razie jego polityka wyciągniętej ręki nie przyniosła owoców.