Posłowie koalicyjni jednomyślnie skrytykowali w Radiu ZET wystąpienie kandydata PiS na prezydenta.
Powinien mówić o tym, co należy do jego uprawnień, a nie o wszystkim, co wie. Nie jest rolą prezydenta zajmowanie się emeryturami i lasami. Wolałbym żeby mówił o obronności i polityce zagranicznej - stwierdził Stanisław Żelichowski.
Z kolei Iwona Śledzińska-Katarsińska z PO podkreśliła, że jej partia nie ma w zwyczaju wydawać setek tysięcy złotych na posiedzenia swojej rady krajowej, a Bronisława Komorowskiego da się go dostrzec bez obsypywania go konfetti.
Do krytyków dołączył też Andrzej Rozenek z Twojego Ruchu.
Za oprawę i formę trzeba PiS pochwalić, ale treściowo pan Andrzej Duda nie powiedział nic zaskakującego ani nowego. Pół miliona wydane na to widowisko było widać. Wynajęci aktorzy, wynajęty konferansjer, produkcja telewizyjna. Bogata partia, wolno jej - powiedział polityk Twojego Ruchu i dodał, że 10 lutego Janusz Palikot przedstawi plan swojej prezydentury.
Nie mamy tyle pieniędzy, ale, jeżeli chodzi o treść, to będzie dużo bogatsza - dodał.
CZYTAJ TEŻ: Ekspert o wystąpieniu Dudy: W iście amerykańskim stylu>>>
Kandydata PiS bronił poseł Jacek Sasin. Ataki na Andrzeja Dudę go nie dziwią, gdyż zdaniem Sasina, kandydat jego partii stanowi realne zagrożenie dla Bronisława Komorowskiego.
Widać było energię, widać było chęć do zmiany i działania. Inaczej, niż dzień wcześniej, w przypadku prezydenta Komorowskiego, który wydaje się człowiekiem zmęczonym i bez pomysłu, czytał z kartki - powiedział Sasin.
Natychmiast odpowiedział mu prezydencki doradca, Tomasz Nałęcz.
Nie można porównywać nieefektownego posiedzenia ciała statutowego, Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej, ze zorganizowanym za duże pieniądze widowiskiem - stwierdził Nałęcz.