Zbliżenie z Platformą Obywatelską przypłacił pan podziałem w pana ugrupowaniu Obywatelski Dolny Śląsk. I nową konkurencją w postaci Bezpartyjnych Samorządowców. A niedawno krążyła plotka, że obejmie pan tekę ministra infrastruktury i rozwoju.

Reklama

Rafał Dutkiewicz*: Oczywiście, że ciągnie mnie do wielkiej polityki, ale w kategorii standardów, nie zakresu oddziaływania. Na razie jestem związany z Wrocławiem i to daje mi dużo satysfakcji. Wydaje mi się, że te przypuszczenia dotyczące mojej osoby były komplementem dla Wrocławia. Miasto ma spore osiągnięcia na koncie i zapewne z tego powodu jego prezydent mógł być rozważany w krajowych rozdaniach politycznych. Rzeczywiście podjąłem decyzję o silniejszej współpracy z Platformą Obywatelską. Uważam, że począwszy od poziomu regionalnego politykę należy uprawiać we współpracy z jakimś bytem partyjnym. Spośród tych, którym ja się życzliwie przyglądam, są tylko dwa takie byty: Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość.

Z obydwoma partiami byłem towarzysko powiązany, jednak bliżej jest mi do PO. Część środowiska samorządowego poszła ze mną, a część uważa inaczej i wychodzi z założenia, że podobnie jak na poziomie lokalnym, tak i na poziomie regionalnym można próbować uprawiać politykę za pomocą bloku bezpartyjnego. Szanuję ten pogląd, ale nie zmieniam swojego. Na szczęście jak do tej pory kampania wyborcza nie przybrała wojennych barw.

W kolejnych latach nie wyklucza pan startu w krajowej polityce np. w szeregach PO. A może w wyborach na prezydenta RP?

Nie planuję startu w wyborach prezydenckich. Nie mam też żadnych skrystalizowanych planów dotyczących polityki krajowej. Nie jestem z nikim umówiony, nie ma żadnego ukrytego scenariusza w tym zakresie. Ale jednocześnie nie wykluczam też takiej możliwości w przyszłości.

Pana kontrkandydat, popierany przez lewicę Waldemar Bednarz, uruchomił na stronie internetowej nowylad.org specjalny licznik długu. Wskazuje on na niemal sześciomiliardowe zadłużenie, które rośnie w tempie tysiąc złotych na minutę. Każdy z wrocławian jest według danych licznika obciążony sumą niemal 9,5 tys. zł. Opozycja zarzuca Panu, że na chwilowe pokrycie małej części niemal sześciomiliardowego długu magistrat zaciąga pożyczki. Czy dług Wrocławia wymyka się spod kontroli?

Finanse Wrocławia są pod naszą 100-procentową kontrolą i w bardzo dobrym stanie. Dług nie wynosi aż 6 mld zł, tylko ok. 2 mld zł. A więc jest trzy razy mniejszy niż to, co wskazuje licznik.

Reklama

Skąd ta różnica?

Z kłamstwa. Zadłużenie miasta wynosi ok. 2 mld zł, przy budżecie na poziomie niemal 4 mld zł. Próbuje się do długu miejskiego doliczać kredyty zaciągnięte przez niektóre spółki komunalne. Nawet gdyby tak zrobić, to i tak nie wyjdzie z tego 6 mld zł. W dodatku tak się nie robi, bo przepisy prawa jasno określają, co zalicza się do zadłużenia. Wliczanie długów spółek jest nieracjonalne. To tak jakby do zadłużenia państwa polskiego dołożyć kredyty zaciągnięte np. przez elektrownię w Opolu na budowę nowej turbiny.

Koszty obsługi zadłużenia, czyli spłaty odsetek, to jest niecałe 8 proc. naszego budżetu. To bardzo dobry wynik w świetle nakazu prawnego mówiącego, że koszty obsługi zadłużenia powinny być niższe niż 15 proc. dochodów.

Obowiązujące od tego roku nowe przepisy dotyczące zadłużenia samorządów nie zaszkodziły wam?

Jeszcze rok temu obowiązywała regulacja, która mówiła, że zadłużenie samorządów nie może przekraczać 60 proc. ich dochodów. Zgodnie z ówczesnymi regulacjami wiele samorządów, w tym Wrocław, zadłużonych było na ok. 50 proc. Podobnie jak państwo polskie. Różnica polega na tym, że współczynnik 50-procentowy w przypadku państwa liczony jest nie w odniesieniu do budżetu, lecz do PKB. A w przypadku samorządów odnosimy to do ich budżetów.

Gdyby stosować tę samą miarę, tzn. liczyć zadłużenie miasta w stosunku do produktu brutto generowanego w regionie, to bylibyśmy zadłużeni na mniej niż 5 procent. Nowe regulacje są bardzo słuszne. Zgodnie z nimi zadłużać się można tylko wtedy, gdy ma się pozytywną marżę, tzn. gdy wydatki bieżące są pokrywane z nawiązką, z której to spłacane są kredyty. Wszystkie zaciągnięte przez nas kredyty zostały zaciągnięte na inwestycje, a nie na rachunki za prąd czy np. na pensje nauczycieli.

Spośród samorządowców, z którymi mam okazję często rozmawiać, jest pan chyba pierwszym, który tak dobrze wypowiada się o nowych przepisach zadłużeniowych. Z reguły słyszę narzekania, że nowy wskaźnik radykalnie wyhamował inwestycje.

Nam się poszczęściło, bo mamy pozytywną marżę w budżecie. W wielu miastach jest gorzej i być może stąd wynikają problemy. Nam obecna sytuacja odpowiada, bo wprowadza złotą zasadę wydawania i gromadzenia środków, niczym w gospodarstwie domowym, gdzie rodzina może zacząć zastanawiać się nad wydatkami dopiero wtedy, gdy ma oszczędności.

Jednym z pańskich priorytetów jest rozbudowa transportu zbiorowego.

Od 2003 roku jednym z priorytetów była rozbudowa układu komunikacyjnego, który był przestarzały. Dodatkowo monocentryczny układ miasta spowodował, że wszelkie przejazdy przez Wrocław musiały odbywać się nieopodal rynku. W ciągu 10 lat poprawiliśmy ten układ, poczyniliśmy bardzo duże inwestycje w tym zakresie. Teraz najwyższym priorytetem jest szeroko rozumiana mobilność mieszkańców, której częścią jest transport zbiorowy. Trzeba więc inwestować w ścieżki rowerowe czy kontrapasy.

Jeśli zaś chodzi o transport zbiorowy to priorytetem jest kolej metropolitalna. Chodzi np. o utrzymanie tego, co już mamy, czyli wspólnego biletu w postaci karty miejskiej, oraz o promocje już istniejących połączeń. Chcemy też przede wszystkim uruchamiać nowe połączenia kolejowe, np. korzystając z linii kolejowej, która łączy Wrocław z Jelczem ułatwiając dojazd do pracy mieszkańcom podwrocławskich gmin. Kolejnym ważnym obszarem jest transport autobusowy. Mam na myśli projekt łączący tzw. sypialnię Wrocławia, czyli dzielnicę Nowy Dwór, z centrum miasta. Mówimy tu o metrobusie - gdzie wydzielimy bezkolizyjną, wyposażoną w wiadukty trasę wyłącznie do dyspozycji autobusów.

To alternatywa dla tramwajów. Zatem w części transport zbiorowy poruszać się będzie po szynach, a w części po ulicach. Do tej pory mamy około 1 km trasy dla metrobusów, planujemy zbudować łącznie 7,5 km. Rozwiązanie metrobusowe jest kosztowo atrakcyjne, np. tramwaj musi podjeżdżać pod wiadukt pod mniejszym kątem, co wymusza budowę dłuższych, a więc i droższych wiaduktów. Autobus poradzi sobie z większym kątem nachylenia.

Spore kontrowersje budzą Pańskie plany stworzenia miejskiej sieci wypożyczalni aut elektrycznych.

Takie systemy istnieją już w wielu miastach europejskich m.in. w Berlinie, Monachium czy Paryżu. To nie ma być nasza wypożyczalnia, chcemy wybrać operatora zewnętrznego, podobnie jak przy wypożyczalniach rowerów, który uruchomi system car-sharingu. Potrzeba nam, jak sądzę, kilkadziesiąt takich samochodów rozmieszczonych w okolicach lotniska czy biurowców. To mają być pojazdy ekologiczne, które z tego tytułu będą mogły liczyć na różne preferencje np. wpuszczać je w miejsca, do których dostępu nie mają tradycyjne pojazdy spalinowe. W naszym pomyśle bardziej chodzi o promowanie rozwiązania ekologicznego niż rozwiązania problemów komunikacyjnych. Nie wiem, czy to zadziała, na razie jesteśmy na etapie dialogu technicznego poprzedzającego rozpisanie właściwego konkursu. Jest dużo firm zainteresowanych wdrożeniem takiego rozwiązania. Po naszej stronie byłoby tylko zrobienie infrastruktury w postaci stacji ładowania.

Wrocław ma wprowadzić pakiet ulg w podatku od nieruchomości dla przedsiębiorców. Na czym mają one polegać? I dlaczego ratusz zdecydował się na takie rozwiązanie dopiero teraz, a nie wcześniej, gdy jeszcze np. firmy mogły korzystać z unijnych dotacji z ostatniej perspektywy finansowej? Prezent dla wyborców?

Dotychczasowy system wspierania przedsiębiorców dobiega końca i mniej więcej od roku pracujemy nad nowym programem. To, że ogłaszamy go w tej chwili, związane jest z tym, że tyle trwały prace i jest to zwyczajna zbieżność z okresem przedwyborczym. Postanowiliśmy zwiększyć łączną pulę, do której możemy zwalniać z podatku od nieruchomości.

W latach 2006-2013 ta pula wynosiła 54 mln zł, potem ją podnieśliśmy do niemal 100 mln zł, a teraz na lata 2014-2020 uzgodniliśmy z Brukselą, że będzie to 260 mln zł. Dokonaliśmy też pewnych korekt w systemie. Poprzedni system obejmował wszystkie firmy, ale nie wystarczająco preferował firmy małe i średnie. Zmieniamy więc akcenty, uznaliśmy, że do zwolnień podatkowych wystarczą mniejsze inwestycje. Poprzednio przedsiębiorca musiał zainwestować ponad 1 mln zł, a teraz wystarczy 600 tysięcy złotych.

Czy planuje pan uprzywilejować kolejne grupy?

Bardzo bym chciał – choć jeszcze nie znaleźliśmy odpowiedniego klucza – wesprzeć w podobny sposób inwestujących w bazę rekreacyjną typu basen czy boisko sportowe. We Wrocławiu zmienia się tryb życia, ludzie coraz bardziej chcą spędzać czas wolny w aktywny sposób. Gwałtownie przyrasta zapotrzebowanie na bazę sportową.

W 2016 roku Wrocław stanie się Europejską Stolicą Kultury. Jak miasto zamierza wykorzystać tę szansę? Czy ta impreza ma jakieś kluczowe znaczenie dla miasta, czy przełoży się na jakieś inwestycje w obiekty kultury?

Liczymy, że dzięki temu liczba turystów odwiedzających Wrocław w 2016 roku zwiększy się dwukrotnie. Szacując, że obecnie stolicę Dolnego Śląska odwiedza rocznie około 3 milionów turystów, mówimy tu o liczbie rzędu 6 milionów. Po 2016 roku prawdopodobnie ta ilość spadnie, ale nawet jeśli tak się stanie, powinna utrzymać się na poziomie wyższym niż w tej chwili.

Chcemy też, by wrocławianie dwa razy częściej niż obecnie uczestniczyli w przedsięwzięciach kulturalnych. Jeśli chodzi o inwestycje, powstaną cztery nowe domy kultury, Muzeum Pana Tadeusza, Muzeum Teatru, Narodowe Forum Muzyki, Centrum Zajezdnia opowiadające o historii Solidarności. Zdecydowaliśmy się też na remont Teatru Capitol, który już się zakończył. Powstają kolejne hotele, np. naprzeciwko Dworca Głównego, trwa budowa hotelu Hilton w centrum miasta i kolejne cztery inwestycje idą pełną parą. Jednak największe znaczenie ESK jest w warstwie wizerunkowej. Pokazują to doświadczenia innych miast, które miały ten tytuł.

Jak wyobraża Pan sobie Wrocław w 2018 roku? Czy chce pan z niego zrobić coś na kształt polskiej Doliny Krzemowej?

Bardzo chciałbym iść w tym kierunku. Podejmujemy współpracę z uczelniami i inwestujemy we wrocławskie centrum badań. Jednak to jak będzie się rozwijać się miasto jest trochę nieodgadnionym zdarzeniem przyszłym. Tkanka społeczna jest materią czasem nieprzewidywalną. Jeśli tylko starczy nam zapału i energii, to uważam, że Wrocław będzie miastem nowych technologii.

*Rafał Dutkiewicz , prezydent Wrocławia