Z informacji gazety wynika, że cała historia zaczęła się w ubiegłym roku. To wtedy senator PO miał poznać kobietę, przez którą jest teraz rzekomo szantażowany. "Chodziło o sprawy intymne. Z żoną jestem w separacji od 10 lat, ale nie rozwiedliśmy się z powodu jej poglądów" - tłumaczy w rozmowie z "Super Expressem" senator Piesiewicz.

Reklama

Ten znany scenarzysta i adwokat był szantażowany filmem, który teraz publikuje na swojej stronie internetowej "Super Express". Z tajemniczą kobietą Piesiewicz miał się spotkać dwa razy, a potem kontakty się urwały. Po jakimś czasie kobieta jednak znowu o sobie przypomniała.

>>> Zobacz nagranie z senatorem Krzysztofem Piesiewiczem

"To miało być zwykłe spotkanie towarzyskie. Ona mówiła, że ułożyła sobie życie i znalazła pracę. Chcieliśmy po prostu porozmawiać. Nie wykluczałem jednak, że może między nami dojść do zbliżenia" - mówi senator. Kobieta przyszła jednak do senatora z koleżanką. Wkrótce potem na stole pojawiło się wino i...biały proszek.

>>> Czytaj także: Senator PO i biały proszek. Taśmy pogrążają

"Na nagraniu, które polityk oglądał razem z naszym dziennikarzem, można zobaczyć, jak wciąga do nosa biały proszek. Piesiewicz przekonuje, że nie była to kokaina, ale sproszkowane lekarstwa, a on sam padł ofiarą prowokacji" - pisze "Super Express".

"To nie była żadna kokaina, tylko lek, który sproszkowałem!" - przekonuje Piesiewicz, który przyznaje jednak, że wie czym jest ten narkotyk.

"Proszę mnie zrozumieć, w jakim środowisku się obracałem: artyści, filmowcy. Zdarzyło mi się zażywać kokainę w Holandii czy we Włoszech. Ale to były śladowe ilości" - tłumaczy Piesiewicz.