"Wojewódzki Inspektorat Transportu Drogowego w Katowicach rozpoczął postępowanie i zbada współodpowiedzialność organizatora wyjazdu, właścicielki biura podróży In Tour Beskidy z Bielska-Białej, za naruszenie złamanych przepisów" - mówi śląski inspektor transportu drogowego Jerzy Śliwiński.

Reklama

Dotychczasowe wyniki kontroli w biurze przewoźnika - firmy Moana z Rudy Śląskiej - będą podstawą wniosków o cofnięcie tej firmie licencji na krajowy i międzynarodowy transport drogowy. W ubiegłym tygodniu podobny wniosek przesłał już do Ministerstwa Infrastruktury wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk.

Postępowanie wobec przewoźnika ITD wszczęła kilka dni po wypadku. Inspekcja skontrolowała pracę 18 kierowców firmy w ciągu 1170 dni. Ponad połowa z 615 zapisów autokarowych tachografów - urządzeń mierzących czas pracy kierowców - potwierdzała naruszenia przepisów.

Wyliczono, że nałożona na Moanę kara administracyjna powinna wynieść ponad 800 tysięcy złotych. Jednak jest niemal pewne, że firma zapłaci o wiele mniej. Bo obowiązujące przepisy pozwalają na nałożenie najwyżej 30 tysięcy złotych kary.

Kontrola wykazała też, że kierowcy z Rudy Śląskiej nie przestrzegali wymaganego przez przepisy czasu dziennego odpoczynku. Na dłuższych trasach, obsługiwanych przez dwie osoby, przerwa w podróży powinna wynosić 10 godzin. Tymczasem niejednokrotnie kierowcy jeździli przemęczeni.

Wiadomo też, że właścicielka In Touru, zamawiając przewozy, określała trasy przejazdu uniemożliwiające kierowcom Moany jazdę zgodną z limitami czasu. Na tej podstawie ITD będzie wnioskować do marszałka województwa śląskiego, by ten skontrolował bielskie biuro podróży.

Autokar z 66 polskimi turystami wracającymi z wakacji w Bułgarii rozbił się 11 lipca w okolicach miejscowości Indija, 20 kilometrów od Belgradu. Zginęło sześć osób, w tym dwoje dzieci. W szpitalach nadal przebywa 12 osób.

Kierowcy autokaru postawiono w Serbii zarzuty i aresztowano na miesiąc.