Operatorzy kamer nie będą mieli łatwo. Często będą podążać za żołnierzami, którzy nagle znajdą się w ogniu bitwy, ale zamiast celować do wrogów z broni, wymierzą w nich jedynie obiektywy kamer. Potem z ich materiałów nakręconych w skrajnie niebiezpiecznych warunkach będą mogły korzystać media, a także inni żołnierze podczas szkoleń.

Reklama

Chrzest bojowy oddział "Combat camera" przejdzie najpierw podczas ćwiczeń Anakonda 2008, ale potem czeka go już o wiele trudniejsze zadanie. "Po Anakondzie, może nie natychmiast, nie następnego dnia będziemy chcieli, żeby ekipy pojechały na misje - w pierwszym rzędzie do Afganistanu" - mówi podpułkownik Dariusz Kacperczyk.

Operatorzy z łodzkiej filmówki mogą spać spokojnie i nie drżeć z powodu konkurencji. Żołnierze - filmowcy nie muszą bowiem tworzyć epickich dzieł na miarę "Szeregowca Ryana". Mają przede wszystkim dokumentować to, co dzieje się podczas patrolu lub walki. I to najprostszymi sposobami, tak by nie stracić życia dla jakiegoś super ujęcia.

Zobacz jak działają amerykańskie oddziały "combat camera":

p

Reklama