Przed bramą warszawskiego cmentarza stoi trzech mężczyzn, każdy ma w ręku łopatę. Opowiadają, że trzeba wykopać Geremka z cmentarza, bo "nie powinien leżeć na polskiej ziemi" - oburza się "Dziennik Wschodni", opisując skandaliczny film.
Jego bohaterowie nie poprzestają jednak na tym. "Powązki przeznaczone są dla wielkich patriotów, a nie szkodników, takich jak Geremek, Jacek Kuroń czy Ryszard Kukliński" - dodają. Film "Wykopanie Bronisława Geremka z Powązek" nakręcił Eugeniusz Sendecki, znany w Lublinie nacjonalista.
To "dzieło" obejrzeli w środę warszawscy prokuratorzy. Ale nie dopatrzyli się przestępstwa. "Nie doszło do zbezczeszczenia zwłok, a widoczni na filmie mężczyźni nie weszli na teren cmentarza. Nie zachodzi podejrzenie popełnia przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego. Natomiast rodzina Bronisława Geremka może sama wystąpić do sądu, jeśli uzna, że jej dobra zostały naruszone" - mówi "Dziennikowi Wschodniemu" Katarzyna Szeska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Twórca filmu twierdzi, że negatywnie ocenia działalność Geremka, i tłumaczy, że domaga się jego ekshumacji z Powązek, ale nie nawoływał do bezczeszczenia zwłok.
Profesor Geremek zginął w wypadku samochodowym w lipcu tego roku. Był historykiem, europosłem, wcześniej ministrem spraw zagranicznych, doradcą NSZZ "Solidarność". Walnie przyczynił się do upadku komunizmu w Polsce.
p