Jak pisze "Polska", 31-letni mężczyzna był pasażerem fiata ducato. Autem kierował jego teść. Świadek pamięta, że samochód profesora Geremka zjechał nagle na przeciwny pas i uderzył w ducato. Właśnie taką wersję mężczyzna podał policjantom podczas pierwszego przesłuchania, tuż po wypadku. Ale podczas kolejnego przesłuchania, prowadzonego przez prokurator z Nowego Tomyśla, zmienił zeznania - pisze "Polska".
"Mówiłem jej to samo, co policjantom" - mówi 31-latek. "W końcu doszliśmy do kwestii samego zderzenia. Wówczas pani prokurator po raz kolejny powiedziała o grożącej mi odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań. Pytała, czy aby na pewno wszystko pamiętam. Stwierdziła, że napisze, iż to policjant zasugerował mi treść poprzednich zeznań. Przestraszyłem się. Bałem się, że będę miał kłopoty i zmieniłem zeznania" - twierdzi.
Prokuratura jednak zaprzecza. "Nie zgłaszał jakichkolwiek zastrzeżeń do przebiegu przesłuchania" - mówi "Polsce" Magdalena Mazur-Prus, rzeczniczka poznańskiej prokuratury okręgowej. Faktem jest, że mężczyzna ma nadzieję, że to profesor Geremek zostanie wskazany jako winny tragedii. Jeśli tak się stanie, 31-latek i jego teść dostaną od ubezpieczyciela odszkodowanie.
Według "Polski", od wypadku mężczyzna nie ma środków do życia. Od października miał rozpocząć dobrze płatną pracę jako kierowca w Poznaniu, ale zamiast tego jeździ na zabiegi rehabilitacyjne.