"Bardzo poruszyła nas informacja o tym, co wydarzyło się na jednym z dostępnych w portalu czatów. Tym bardziej, iż jakakolwiek reakcja i działania, mające na celu zapobiegnięcie tragedii, była ze strony portalu niemożliwa. Wydarzenie miało miejsce późną nocą z niedzieli na poniedziałek i nikt z użytkowników, będących świadkami zajścia, nie zdążył zaalarmować ani pracowników portalu, ani policji" - pisze w liście do redakcji DZIENNIKA rzecznik Interia.pl.
DZIENNIK ustalił kilka szczegółów związanych z tragedią. "Wiem tylko tyle, ile wyczytałem ze służbowej notatki, sporządzonej przez policjantów z komendy powiatowej" - mówi DZIENNIKOWI prokurator Tadeusz Hałas z Prokuratury Rejonowej w Sanoku. "Ja tego jeszcze nie mogę potwierdzić, bo śledztwo dopiero ruszyło" - dodaje.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że nocą z niedzieli na poniedziałek, w swoje 27. urodziny, mieszkaniec małej miejscowości Zagórz w województwie podkarpackim powiesił się w pokoju własnego domu. Za ścianą spali niczego nieświadomi rodzice mężczyzny. O tragedii policję powiadomiła przypadkowa internautka, która była świadkiem samobójstwa. Desperat transmitował ostatnie chwile swojego życia przez wideokamerę na jednym z czatów Interii.
Samobójcę zlokalizowali policjanci z komendy powiatowej w Sanoku. Niestety - było już za póżno. "Komputer mężczyzny jest zabezpieczony. Na wtorek zarządzono sekcję zwłok, śledztwo w tej sprawie trwa. Rodzice tego pana są w szoku, jeszcze nie możemy ich przesłuchać" - mówi DZIENNIKOWI prokurator Hałas. Nieznane są motywy samobójcy, nie zostawił też listu pożegnalnego.
p
Po naszej publikacji portal Interia.pl wysłał komentrarz, w którym tłumaczy dlaczego nie zostały z jego strony podjęte "jakiekolwiek działania prewencyjne, służące zaniechaniu tragedii". Oto treść komunikatu:
"Bardzo poruszyła nas informacja o tym, co wydarzyło się na jednym z dostępnych w portalu czatów. Tym bardziej, iż jakakolwiek reakcja i działania, mające na celu zapobiegnięcie tragedii, była ze strony portalu niemożliwa. Wydarzenie miało miejsce późną nocą z niedzieli na poniedziałek i nikt z użytkowników, będących świadkami zajścia, nie zdążył zaalarmować ani pracowników portalu, ani policji. Portal nie otrzymał żadnego zgłoszenia, które mogłoby zainicjować jakiekolwiek działania prewencyjne, służące zaniechaniu tragedii.
Czat, podobnie jak komunikator czy telefon, to narzędzie służące do komunikowania między ludźmi i niemożliwe jest kontrolowanie wszystkich zachowań użytkowników. Czateria to ogromna społeczność ludzi o podobnych zainteresowaniach lub mieszkających blisko siebie, których bezpieczeństwo stawiamy na pierwszym miejscu. Współpracujemy między innymi z Fundacją Lambda w celu prowadzenia profilaktyki HIV/AIDS oraz Fundacją Kidprotect.pl, walczącą z przestępczością seksualną i przemocą w Internecie, której ofiarami są głównie dzieci. Nad bezpieczeństwem czuwają również administratorzy oraz moderatorzy społeczni. Wielokrotnie, dzięki naszym użytkownikom oraz współpracy z policją, udawało się uniknąć różnych nieszczęść. Tym razem jednak i to nie wystarczyło.
Jednocześnie zwracamy się z prośbą do mediów o rozsądną politykę informacyjną wobec tego typu tragedii. Nasze wieloletnie doświadczenia pokazują, że ich zbytnie nagłaśnianie często powoduje eskalację podobnych zachowań."