"Nie ma żadnego wytłumaczenia dla tego, co zrobił 18-latek, i chcemy pokazać, że taki rodzaj przestępstw nie będzie tolerowany w naszej społeczności" - dodaje Manning.
Wiosną ubiegłego roku 36-letni Polak, który razem z dwójką bezdomnych kolegów mieszkał w garażu, podszedł do Brytyjczyka z prośbą o pieniądze. Został zaatakowany i pobity przez nastolatka. Udało mu się przeżyć atak, po którym wrócił do garażu i zasnął. Jednak następnego dnia wieczorem, kiedy koledzy wrócili po całym dniu do noclegowni, Polak już nie żył. Sekcja zwłok wykazała, że zmarł w wyniku obrażeń głowy.
"Rodzina Polaka wyraziła zadowolenie, że udało nam się znaleźć sprawcę. Z pewnością pewnym pocieszeniem będzie dla nich informacja, że oskarżony przyznał się do winy" - mówi policjant. Wyrok w tej sprawie zapadnie 9 marca.
Ewa Sadowska z londyńskiego odziału fundacji Barka, która pomaga bezdomnym, przyznaje, że dla emigrantów, zwłaszcza tych bez dachu nad głową, Londyn może być bardzo niebezpiecznym miejscem.
"Wielu Polaków mówi nam, że to prawdziwa dżungla. Trudno jest oszacować, ilu polskich bezdomnych ginie rocznie w stolicy Anglii. Wielu z nich pada ofiarami przestępców, inni niestety zapijają się na śmierć" - dodaje.
Nie dalej jak we wtorek w Edynburgu napadnięto bezdomnego mężczyznę z Polski. 26-latek został raniony nożem i jest obecnie w krytycznym stanie. Policja nie ustaliła jeszcze, kto może być sprawcą zbrodni. Różne szacunki podają, że w Londynie może przebywać od kilkuset do nawet 3 tys. polskich bezdomnych.