"Ktoś, kto wybierze się na wycieczkę szlakiem nad Morskie Oko w nieodpowiednim obuwiu, raczej nie musi się niczego obawiać, najwyżej skręcenia kostki. Przepisy dotyczą skrajnych zaniedbań" - mówi Jan Krzysztof, naczelnik straży ratunkowej TOPR, który brał udział w pracach nad zmianami w ustawie o ratownictwie w górach.

Reklama

Gdy wejdą w życie, turyści będą musieli zwrócić koszty akcji ratunkowych w kilku przypadkach: jeśli spowodowali wypadek przez brak odpowiedniego ubioru, sprzętu, gdy złamali regulamin korzystania z tras narciarskich i szlaków oraz byli fizyczne nieprzygotowani do wspinaczki.

>>>Zobacz, jak uczestnicy wycieczki przecenili swoje możliwości

"Chodzi o zachowanie zdrowego rozsądku. Mamy nadzieję, że to zwiększy bezpieczeństwo ludzi, którzy powinni wreszcie zrozumieć: najwięcej zależy od nich samych" - mówi Jan Krzysztof. Według ratownika większość z 2 tysięcy akcji, w których uczestniczył TOPR w 2008 r., to wyjazdy do wypadków zawinionych przez turystów.

Podobne rozwiązania z powodzeniem funkcjonują już w większości krajów Unii Europejskiej. "Ich władze dawno wyszły z założenia, że podatnicy nie powinni ponosić kosztów akcji ratunkowych, które są konsekwencją nieodpowiedzialności ludzi" - mówi Jacek Kliszcz, prezes Stowarzyszenia Brokerów Ubezpieczeniowych i Reasekuracyjnych.

Aby nie pokrywać kosztów akcji, które mogą sięgać nawet kilkunastu tysięcy złotych, będzie można wykupić specjalne ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków. Dostępne na rynku polisy kosztują 30 - 50 zł za siedmiodniowy pobyt w górach całej Europy. Jednak według przedstawicieli branży ubezpieczeniowej oferta obejmująca Polskę powinna być dużo niższa. Ale uwaga - odszkodowanie nie zostanie wypłacone, jeśli do wypadku doszło przez rażące zaniedbania ze strony turysty.