Gdy ksiądz Krakówko nie pojawił się na porannym nabożeństwie, zaniepokojeni parafianie ze wsi Miłkowice-Maćki poszli na plebanię. Ksiądz chorował na cukrzycę, więc martwili się, że zasłabł. Gdy nie otwierał drzwi, jeden z wiernych zajrzał przez okno i zobaczył ciało duchownego. Ksiądz leżał na plecach, usta miał zaklejone taśmą. Ksiądz miał ranę w okolicy żeber po prawej stronie.
>>>25 lat za zabójstwo księdza
Zdaniem policjantów doszło do zabójstwa - ksiądz ma ślad pchnięcia nożem lub podobnym narzędziem. Na razie nie wiadomo, jakie były motywy działania mordercy, ale śledczy nie wykluczają zwykłego rabunku. Morderca wychodząc z plebanii zamknął za sobą drzwi na klucz.
"To dramat, szok" - mówią parafianie w Polskim Radiu Białystok. Ich zdaniem ksiądz nie posiadał wielkiego majątku. "Nie był materialistą, nie miał samochodu, interesował go duchowy wymiar Kościoła" - przekonują.
Specjalny komunikat o śmierci kapłana wydała drohiczyńska Kuria Diecezjalna. "Na progu Wielkiego Postu kapłan, który ma wzywać do nawrócenia, zostaje zamordowany. Polecajmy jego duszę w modlitwach i módlmy się za morderców, by się nawrócili” - mówi w rozmowie z Katolickim Radiem Podlasie rzecznik kurii ks. prałat Zbigniew Rostkowski.