28-letni elblążanin kilkukrotnie dzwonił na numer 112 i informował policjantów, że chce odebrać sobie życie. Przyznał się, że jest na wiadukcie kolejowym pomiędzy ulicami Druską i Akacjową. Na miejsce natychmiast pojechali nieumundurowani policjanci.
"To patrol służby kryminalnej uratował mężczyznę. Dwóch nieumundurowanych policjantów ściągnęło go z wiaduktu" - powiedział DZIENNIKOWI Krzysztof Nowacki z elbląskiej policji. Zdesperowany mężczyzna powiedział, że chce umrzeć, ponieważ stracił pracę, nie ma za co utrzymać rodziny i płacić rachunków.
>>>Doradzał nastolatce jak się zabić
Policjantom wydawało się, że samobójca zejdzie z wiaduktu. Ale gdy nadjechał pociąg ze strony Olsztyna, mężczyzna zaczął szykować się do skoku. W pewnym momencie puścił się barierki. Funkcjonariusze momentalnie złapali go za ręce i nogi.
Uratowany był tak zdesperowany, że wciąż próbował się wyrywać. Potrzebne były kajdanki. 28-latek został oddany pod opiekę lekarzy. "Mężczyzna trafił na oddział psychiatryczny elbląskiego szpitala. Wciąż tam przebywa" - dodaje Nowacki.