Magdalena Janczewska: PRL to był między innymi czas niewyobrażalnych absurdów. Jak Polacy znosili tę rzeczywistość?
Antoni Dudek*: Żarty z systemu oficjalnie zaczęła sobie robić dopiero Pomarańczowa Alternatywa w połowie lat 80. Wcześniej złote lata przeżywały wprawdzie kabarety, ale tak naprawdę najbardziej władzę wyszydzano w domach, podczas spotkań towarzyskich. Kwitło opowiadanie kawałów. Przede wszystkim o sowietach, dygnitarzach oraz milicji i ZOMO. Szczególnie utkwił mi w pamięci dowcip dotyczący marszałka Rokossowskiego. Dlaczego Rokossowski nosi polski mundur? Bo łatwiej jest ubrać sowieckiego marszałka w polski mundur, niż wszystkich polskich żołnierzy w mundury Armii Czerwonej.

Królowała też plotka...
Tak, co chwilę kraj obiegały informacje, że zaraz zacznie się trzecia wojna światowa albo nadejdzie fala podwyżek. Ludzie masowo rzucali się do sklepów wykupywać cukier, sól czy mąkę. Jedna z najbardziej absurdalnych plotek pojawiła się natomiast, gdy uwięziono prymasa Stefana Wyszyńskiego. Wśród ludzi rozeszła się informacja, że powstanie Kościół państwowy i zerwiemy łączność z Rzymem. Ale to jeszcze pół biedy, bo zaczęto się zastanawiać, kto zostanie głową tego nowego Kościoła. I jednym z najczęściej podawanych kandydatów był... premier Cyrankiewicz.

Pamięta pan absurdy związane z władzą?
Bez liku i niestety większość z nich nie była plotkami. W końcu lat 70. nasze władze ogłosiły Polskę oficjalnie dziesiątą potęgą gospodarczą świata. To szczególnie zabawne, gdy zestawimy to z dyskusją, jaka rozgorzała na posiedzeniu rządu w 1976 r. Premierem był wtedy Piotr Jaroszewicz. Pyta: dlaczego na rynku brakuje gumofilców? Minister przemysłu chemicznego mówi: nie mamy komponentów do produkcji gumy i buty próbujemy robić z polichlorku winylu. Na to minister handlu: ludzie nie chcą tego kupować, bo w temperaturze poniżej zera stopni buty sztywnieją, a jak jest cieplej, to szczypią w skórę. Wtedy Jaroszewicz zwrócił się do ministra zdrowia z poleceniem, aby zrobić na ten temat jakieś badania...

Groteskowe było także wtedy głosowanie w wyborach.
Jeśli się nie pojawiłeś, automatycznie byłeś podejrzany. Wzorowy obywatel PRL nie korzystał także z kotar oraz długopisu i od razu na oczach komisji wrzucał kartę głosowania do urny. Ordynacja wyborcza była bowiem tak skonstruowana, że preferowane było głosowanie bez skreśleń. Czyli głosowało się na pierwsze osoby z listy. Jeśli jednak ktoś odważył się wejść za kotarę, oznaczało, że kwestionuje kolejność na listach i nie dość ufa partii albo nie daj Boże chce na karcie napisać jakieś wrogie hasło typu: precz z komuną. Dlatego przy osobach, które korzystały kotar, robiono specjalny dopisek. Było potem łatwiej je wyśledzić.

W polskich miastach przez lata wisiały oficjalne tablice z napisami: „Gdańsk zawsze Polski” czy „Witamy w Piastowskim Wrocławiu”...
To była propaganda z gatunku: byliśmy - jesteśmy - będziemy na tych ziemiach. Bazowała na panującym wśród wielu Polaków poczuciu zagrożenia odwetem ze strony Niemców. Symbolem takiej propagandy stał się kanclerz Konrad Adenauer, który podczas jakiejś uroczystości Zakonu Najświętszej Marii Panny dał się sfotografować w krzyżackim płaszczu. Polska propaganda wykorzystała to zdjęcie do tego, by zrobić z niego złowrogiego Niemca, który czyha na Polskę. Dla mnie największą groteską było jednak kopiowanie doświadczeń radzieckich, we wszystkich możliwych dziedzinach życia. Zalecało się korzystanie z owych doświadczeń nawet podczas nauczania... języka polskiego w szkołach.

Władza podsycała też niechęć do imperialistów.
A tymczasem Ameryka była zakazanym owocem i przedmiotem pożądania. Marek Hłasko kiedyś genialnie opisał wystawę, którą otwarto na początku lat 50. Cieszyła się gigantycznym zainteresowaniem. Miała tytuł "Oto Ameryka". Miała pokazać Polakom, jakim strasznym krajem są Stany Zjednoczone. Eksponowano zdjęcia Ku Klux Klanu, koczujących bezdomnych, mówiono o zdziczeniu obyczajów. Tymczasem ludzie chodzili tam przede wszystkim po to, by w tle zdjęć wypatrzeć jakiś drapacz chmur albo mityczną puszkę coca-coli.















Reklama

*dr Antoni Dudek, historyk, znawca okresu PRL

>>>Zobacz propagandowy film o wystawie "Oto Ameryka"

Pamiętasz jakieś absurdy PRL? Opowiedz nam o nich

spoleczenstwo@dziennik.pl

p