Młody chłopak przyszedł na niedzielną mszę przed południem. Gdy kilka godzin później świątynia była już opustoszała, 21-latek z miejscowości Krynki przy granicy z Białorusiązakradł się do zakrystii. Liczył, że ukradnie stamtąd datki parafian złożone na tacę. Znalezionymi w zakrystii kluczami otwierał kolejne pomieszczenia i szukał gotówki. Nie spodziewał się, że śledzi go czujne oko proboszcza.
>>> Złodziej erotoman włamał się do sklepu
Gdy mężczyzna przeszukiwał kolejny pokój, kapłan wykorzystał jego nieuwagę, zatrzasnął drzwi i zamknął je kluczami pozostawionymi w zamku.
>>> Policjanci nie zauważyli włamywacza
"Nic nie zdążył zwinąć do kieszeni" - tłumaczy nam inspektor Andrzej Baranowski z zespołu prasowego białostockiej policji. I dodaje, że niedoszły złodziej nie spędził w potrzasku nawet pół godziny, bo ksiądz natychmiast wezwał mundurowych.
Teraz z chciwości złodzieja "rozgrzeszają" sokólscy policjanci. Prawdopodobnie usłyszy zarzut usiłowania kradzieży z włamaniem, za co grozi nawet do 10 lat więzienia.