Wszystko zaczęło się o godz. 13. "Palą się zabudowania gospodarcze przy ul. św. Floriana" - krzyczał do słuchawki roztrzęsionym głosem mieszkaniec Nowej Białej. Dla straży pożarnej oznaczało to walkę z potężnym pożarem, bo stodoły w spiskich wsiach są budowane bardzo blisko siebie. Przeniesienie się ognia na kolejne zabudowania we wsi było tylko kwestią czasu.

Reklama

Na miejsce wysłano aż 23 jednostki straży pożarnej. Ale nawet tylu strażaków nie było w stanie początkowo powstrzymać ognia. W ciągu zaledwie godziny objął on dziewięć stodół. Słupy ognia sięgały 30 metrów.

Akcja gaszenia potrwała ponad 5 godzin. Straty oceniono na co najmniej 500 tysięcy złotych. W stodołach na szczęście nie było siana ani zboża. Ale kilku właścicieli straciło wartościowe maszyny.

"Straciłem nie tylko maszyny rolnicze, ale również materiał budowlany, który zgromadziłem w szopie na budowę domu. To jest nie do pojęcia, że ogień tak szybko się rozprzestrzeniał" - mówił "Gazecie Krakowskiej" jeden z gospodarzy, Andrzej Kalata.

Przyczyny pożaru nie są jeszcze znane. Ale policja ma swoje hipotezy. Ogień mogły zaprószyć dzieci. "To nieoficjalna informacja" - zaznaczają policjanci.