"Tam chodzą dzieci i to mi się nie podoba" - tłumaczy ksiądz. Na rzeźbę, która ma zachęcać do odwiedzenia miejscowego muzeum diabłów, ksiądz już składał skargi do burmistrza. Jednak bezskutecznie. Urzędnicy nie dopatrzyli się w niej niczego gorszącego.
Ksiądz chwycił się ostatniej deski ratunku i chce osobiście poprosić autora o odrobinę rozsądku, czyli wycofania rzeźby z widoku publicznego. "Jeżeli tego nie zrobi pójdę z tym do sądu” - zarzeka się duchowny.
I tak się pewnie skończy. Bo rzeźbiarz nie zamierza ulec prośbom. "Jak tak to i Davida Michelangelo też by można uznać za gorszącego" - broni się autor, wybudzającej tyle emocji rzeźby.
Jak na razie ręce zacierają właściciele muzeum czartów, które nie może narzekać na liczbę gości. To jedyne takie muzeum w Europie. Można tam obejrzeć nie tylko instalacje, ale także występy na żywo diabłów i wiedźm.
Niektórzy sugerują, że może księdza oburza po prostu sam diabeł. Ale on sam zaprzecza. "Czarty niech sobie będą, choć mnie wystawa nie interesuje. Ale ten jeden powinien zniknąć" - dodaje twardo.