Skały przysypały ładowarkę, w której pracował mężczyzna, na głębokości 1150 metrów. Górnikowi nic poważnego się nie stało, bo maszyna - jak podkreślał w TVN24 Przemysław Ziółek, rzecznik KGHM - ma specjalne zabezpieczenia na wypadek osunięć ziemi.
Od początku było wiadomo, że żyje, i że słyszy ratowników, a oni słyszą jego. Na szczęście 41-letniego operatora ładowarki z kopalni Rudna w Polkowicach, którego ponad tysiąc pod ziemią uwięziły osuwające się skały, udało się już wydobyć na powierzchnię. Nic mu nie jest.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama