Mężczyzna wybrał się do lasu. Tam spotkał łosia. A że był człowiekiem wielkiego serca, nakarmił rogacza. Zwierzę z wdzięczności, a może przez doskwierającą samotność, poszło za nim do domu. Wtedy spacerowicz zadzwonił na policję, a dyżurny funkcjonariusz powiadomił najbliższe zoo w Zamościu. Okazało się jednak, że nie ma tam warunków, w których łoś mógłby zamieszkać.

Reklama

Policjant wezwał więc weterynarza, który stwierdził, że jest to młode i zdrowie zwierzę. Wtedy mężczyzna, który z łosiem się zaprzyjaźnił postanowił, że zwierzę może zamieszkać z nim. Jednak jak się okazało, do tego potrzebne są odpowiednie uprawnienia.

Pojawił się kolejny orzech do zgryzienia. Na pomoc ruszyli strażnicy przyrody. ”Zwierzę najprawdopodobniej przebywało już wśród ludzi” - stwierdzili. W takiej sytuacji najlepiej zwrócić się do nadleśnictwa lub konserwatora przyrody. Może służby leśne przekonają łosia, by wrócił do stada.