Turyści twierdzą, że gdy niedźwiedź stanął na ich drodze, rzucili mu pod łapy plecak pełen żywności. Wtedy zwierz miał go rozszarpać plecak i rzucił się na turystów. Zaczęli z nim walczyć o życie. Według ich wersji, niedźwiadka udało im się wepchnąć do potoku, w którym się utopił.

Problem jednak w tym, że strażnicy Tatrzańskiego Parku Narodowego są pewni, iż miś zginął od ciosów kamieni. Był cały zakrwawiony.

Dwójka młodych turystów zgłosiła się później do szpitala z powierzchownymi ranami, które teraz ma ocenić specjalnie powołany do tego biegły.

Jak było naprawdę? Śledczy spytali już biegłych z akademii rolniczych we Wrocławiu, Krakowie i Lublinie o możliwość przeprowadzenia sekcji misia. "Tatrzański Park Narodowy wystąpi w tej sprawie jako oskarżyciel posiłkowy" - zapowiedział dyrektor TPN Paweł Skawiński.