Bliscy Agaty Mróz do końca byli pewni, że wygra. "Lekarze zrobili, co w ich mocy. Teraz wszystko w rękach Boga. Moja żona dostała szansę na normalne życie i na pewno ją wykorzysta" - mówił jej mąż Jacek po przeszczepie, który przeszła we wrocławskim szpitalu 21 maja. Lekarze ostrzegali, że najważniejszy jest w takich przypadkach pierwszy miesiąc. Wówczas decyduje się, czy organizm przyjmie przeszczep.

Reklama

Agata Mróz mimo choroby szpiku kostnego, z którą walczyła od 17. roku życia, całe życie poświęciła siatkówce. Była wybitnym sportowcem. Grała w reprezentacji, która zdobyła siatkarskie mistrzostwo Europy w 2003 i 2005 roku. To właśnie te dziewczyny cała Polska nazywała Złotkami.

Karierę przerwała dopiero w ubiegłym roku. Jej stan zdrowia nie pozwalał już na olbrzymi wysiłek. Ale walczyła do końca. Chciała mieć normalne życie. Dwa miesiące temu urodziła córeczkę Lilianę.

Operacja, która miała uratować życie

Zabieg, przeprowadzony we wrocławskiej Klinice Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej, opisywał "Fakt". Kurier przywiózł szpik od mieszkającej pod Frankfurtem dawczyni. "Materiał został opracowany w naszym laboratorium i do godziny pierwszej przetoczony" - relacjonowała profesor Alicja Chybicka, kierownik kliniki.

"Przeszczep polegał na podaniu Agacie szpiku za pomocą kroplówki. Trwał około 40 minut" - mówił "Przeglądowi Sportowemu" mąż siatkarki, Jacek Olszewski. "Cały czas byłem przy niej, czuła się dobrze. Trochę przysypiała, ale nie działo się nic specjalnego. Rano była w tak dobrej formie, że zachciało jej się nawet rozwiązywać krzyżówki. Lekarze zamrozili trochę szpiku od dawcy z Niemiec w razie, gdyby trzeba było za jakiś czas powtórzyć zabieg, wzmocnić organizm" - dodał.

Po zabiegu Agata była bezbronna jak dziecko. Leżała zamknięta w szczelnym pomieszczeniu, do którego nikomu nie wolno było pod żadnym pozorem wejść. Na zmianę dyżurowali w jej pobliżu mąż Jacek i matka Lucyna.

Reklama

"Gdy przeszczepiamy szpik, to pacjent jest bez odporności. Agata musi być odizolowana. Tak będzie, dopóki szpik się nie odnowi" - tłumaczyła profesor Chybicka.

Przegrała z chorobą

Jednak już po zabiegu Agata Mróz zaczęła gorączkować. Ale lekarze uspokojali, że to normalne. Jak mówi dziennikowi.pl Małgorzata Niemczyk-Wolska, kilka dni temu stan jej koleżanki z boiska zaczął się pogarszać. Dwa dni temu straciła przytomność. W nocy przewieziono ją do innego szpitala. Tu zmarła.

Według lekarzy, trudno mówić o tym, że przeszczep się nie przyjął, bo za mało czasu minęło od zabiegu. Sportsmenka zmarła w wyniku infekcji.

"To co się stało, to była dramatycznie przebiegająca, piorunująca infekcja, posocznica ze wstrząsem septycznym" - tłumaczy prof. Krzysztof Kałwak z wrocławskiej Kliniki Hematologii. "Zabrakło nam kilku dni" - dodaje. Bez pomocy komórek, które miały wytwarzać szpik, nawet najlepsze antybiotyki nie mogły pomóc.