Mężczyźnie udało się w miarę szybko dodzwonić do TOPR-u w Zakopanem. Polscy ratownicy natychmiast skontaktowali się ze swoimi kolegami po słowackiej stronie. Słowaccy ratownicy dotarli do turystki w ostatniej chwili. Gdyby znajomy został przy niej, wyczerpana kobieta zmarłaby w górach.
Kobieta była tak wyczerpana, że nie mogła zrobić ani kroku. Ratownicy przez sześć godzin znosili ją z gór na noszach. Do doliny doszli o świcie. Tam lekarz stwierdził, że Polka dostała wylewu. Natychmiast trafiła do szpitala w Liptowskim Mikulaszu.