Ostatnio najbardziej spektakularne były zamieszki w Warszawie po zdobyciu przez piłkarzy Legii mistrzostwa kraju. Siedem tysięcy wrzeszczących chuliganów zdemolowało po meczu z Wisłą warszawską Starówkę. Rozjuszony tłum przywitał policjantów kamieniami i odłamkami bruku. Po wielkiej bitwie z policją złapano ponad 250 osób.
W czerwcu głośno było z kolei o pseudokibicach Jagiellonii. Przed meczem z Widzewem w Białymstoku podczas walki poszły w ruch noże, siekiery i metalowe rurki. Po bijatyce rannych pięć osób wylądowało w szpitalu. Kilkunastu bandziorów zaś w areszcie. W zeszłym roku, także w Białymstoku, 19-letni chłopak został pobity na śmierć. Bandyci tłukli go kijami i zadawali ciosy nożem. Miała to być zemsta za wcześniejszy napad.
W Katowicach szalikowcy przenieśli swoje dzikie zwyczaje na festyn na jednym z miejskich osiedli. Tłukli się tam chuligani Ruchu Chorzów i GKS Katowice. Kibole rzucali w siebie metalowymi koszami, butelkami i kostką brukową. W ruch poszły też sztachety wyrwane z ławek. Policja aresztowała dziewięciu zadymiarzy. Z kolei pod Łodzią na tzw. ustawkę umówiło się około stu bandytów. Policja zatrzymała 16 osób. Dwóch uczestników mordobicia wylądowało w szpitalu.
Pseudokibice próbują zastraszać też tych, którzy chcą z nimi walczyć. Media donosiły na przykład o pogróżkach wobec radnych. Groźby spotykają nawet policjantów, którzy aresztują chuliganów i zeznają przeciw nim. Nie widać końca walki przeciw bandytyzmowi pseudokibiców.