Psychologowie są do dyspozycji rodzin przez cały czas. Katarzyna Cichy wyjaśnia, że sami nie mogą się narzucać ze swoją pomocą. Ale rodziny górników mają do nich zaufanie, bo często proszą o załatwienie zwykłych spraw, takich jak zakupy czy odebranie jakiś dokumentów. Sami nie są w stanie teraz zajmować się takimi sprawami...
Żadna terapia nie ma sensu zaraz po katastrofie. Bo to zbyt wcześnie. "Teraz najważniejsza jest po prostu obecność specjalistów przy rodzinach górników, którzy są jeszcze pod ziemią" - podkreśla Katarzyna Cichy. Takie towarzyszenie. Rozmówczyni dziennika.pl obrazowo wyjaśnia, że psychologowie są teraz jak cienie przy bliskich górników.
Ale najgorsza jest niepewność i brak wiadomości o ich losie. To rodzi frustrację. Katarzyna Cichy wyjaśnia, że teraz w członkach rodzin kłębią się wszystkie negatywne emocje. I to skrajne. Jest też agresja. A co może wydawać się nielogiczne, ewentualna informacja o śmierci bliskiej osoby przynosi często ulgę w takiej sytuacji.
Ale przecież pomocy specjalistów potrzebują też zawsze górnicy, którzy wyszli cało z katastrofy. Oni mają w sobie wtedy skumulowane silne emocje. Aby je wyrzucić z siebie, potrzebny jest psycholog. Ale co może dziwić, po odreagowaniu, uratowani górnicy często wracają do pracy pod ziemią. Bo na Śląsku kopalnia to drugi dom. Jest żywicielką i osią całego górniczego życia.