"Żaden z zarzutów postawionych zatrzymanemu w czwartek mężczyźnie nie dotyczy udziału w zabójstwie w Myślenicach. Jednak prokuratura łączy go z grupą, która napadała na kantory" - poinformował Ryszard Tłuczkiewicz, zastępca prokuratora apelacyjnego w Krakowie.

Dlaczego? Zatrzymany Henryk S. w czasie napadu w Myślenicach 22 lutego miał za zadanie obserwować ofiary - podało RMF. Gdy właściciele kantoru wyjechali do domu, dał cynk swoim wspólnikom. On też czekał na bandytów w samochodzie, żeby zabrać ich z miejsca zbrodni. Ale na razie prokuratura nie ma na to wystarczających dowodów.

Policja złapała Henryka S. w czwartek wieczorem w hotelu, w okolicach Warszawy. Grozi mu 8 lat więzienia i zapewne następne trzy miesiące spędzi w areszcie.

Kilka dni temu policja zatrzymała trzech mężczyzn, którzy mieli mieć związek z morderstwem. Jednak co do jednego z nich dowodów było zbyt mało, by postawić mu zarzuty. Mężczyzna wrócił do domu, ale pozostali zatrzymani dostali zarzut zabójstwa właścicieli kantoru w Myślenicach. Obaj na trzy miesiące trafili do aresztu.

Policja nie wyklucza, że aresztowani mężczyźni mają związek także z innymi napadami na kantory w południowej i centralnej Polsce.