Dramatyczne sceny rozegrały się przy ul. Konopnickiej w Kaliszu. Martynka Wołdańska w świetnym humorze wróciła ze szkoły i pobiegła na osiedlowy plac zabaw. Tam czekały na nią koleżanki. Dziewczynki grały w piłkę, gdy nagle z pobliskiego domu wyszedł starszy mężczyzna i ruszył w stronę dzieci - pisze "Fakt".

"Zobaczyłam, że biegnie w naszą stronę i strasznie coś krzyczy" - wspomina w rozmowie z "Faktem" Martynka. "Gdy zbliżał się w naszą stronę, zrozumiałyśmy, że grozi nam niebezpieczeństwo i zaczęłyśmy uciekać. Każda w inną stronę" - dodaje dziewczynka.

Opowiada, że dzieci rozpierzchły się, jednak sędzia Tadeusz S. dogonił ją i uderzył. "Byłam przerażona. To bardzo bolało. Potem skuliłam się i zaczęłam krzyczeć ratunku" - opowiada "Faktowi" dziewczynka. Dodaje, że sędzia uderzył ją jeszcze kilka razy. Na ratunek przybiegli sąsiedzi. Wtedy Tadeusz S. obrócił się na pięcie i poszedł do domu.

"Nie mogłam tej sprawy tak zostawić. Od razu wezwałam policję" - opowiada zdenerwowana mama dziewczynki. Sędzia nie miał jednak ochoty się tłumaczyć przed policją i zasłonił się immunitetem. "Sprawą zajęła się prokuratura. Jednak z uwagi na to, że chodzi o sędziego, kaliska prokuratura wystąpiła o przekazanie śledztwa innej prokuraturze, spoza okręgu" - tłumaczy Janusz Walczak z kaliskiej prokuratury.





Reklama