Kiedy 32-letni mieszkaniec jednej z podłódzkich miejscowoci odliczał dni do wyjścia zza krat, policjanci już zbierali przeciw niemu dowody. Wykazali, że Mariusz T. oprócz tego, iż napadł na człowieka, za co dostał wyrok 14 miesięcy więzienia, jest także członkiem groźnego gangu.
Wraz z kompanami T. dokonał w latach 1999-2005 ok. 170 przestępstw. Kradli, włamywali się do domów, bili swe ofiary, grozili im bronią. Dotąd zatrzymano już kilkunastu gangsterów, a obława na pozostałych wciąż trwa.
Z ujęciem Mariusza T. kłopotów było najmniej. Nie trzeba było nigdzie go szukać, bo siedział w więzieniu w Nysie. Policjanci czekali na niego przed wyjściem. Przestępca próbował uciekać, wskoczył nawet do rzeki. Ale gdy mundurowi zaczęli strzelać w powietrze, spuścił z tonu. I potulny niczym baranek pozwolił skuć się w kajdanki.
Mężczyznę przewieziono do komendy w Piotrkowie Trybunalskim. Sąd zdecyduje, czy umieścić go w areszcie śledczym. Ale to raczej tylko formalność. Bo gdyby T. wyszedł na wolność, ostrzegłby swych kumpli, których wciąż szuka policja.
Nie nacieszył się wolnością. Gdy Mariusz T. z Łodzi wychodził z więzienia w Nysie, zatrzymała go policja. A to dlatego, że gdy odsiadywał wyrok 14 miesięcy za napad, okazało się, że działał także w groźnym gangu. I teraz będzie za to sądzony. Najpewniej wróci do celi, tym razem na kilka lat.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama