Nie od dziś szczęśliwiec, który w Kielcach wytypował sześć liczb, wylosowanych potem przez lottomat w Dużym Lotku, próbuje swego szczęścia w hazardzie.

"Grający sam skreślił sześć szczęśliwych liczb. Na pewno nie były to przypadkowe liczby, gdyż oprócz zwycięskiego zakładu wytypował jeszcze pięć innych zestawów, a zakład zawarł na dwa losowania" - uchyla rąbka tajemnicy dziennikowi.pl Przemysław Szulejewski, kierownik działu sprzedaży i marketingu Totalizatora Sportowego. Więcej informacji nie ujawni, bo dane graczy trzymane są w najściślejszej tajemnicy.

Jak dowiedział się dziennik.pl, szczęśliwiec właśnie zgłosił się po swoją wygraną, ale w Łodzi, a nie w Kielcach, skąd wysłał drogocenny kupon. Nie wiadomo, czy zechciał, by pieniądze przelano mu na konto, czy też odbierze je w gotówce. Ale i tak może się zdarzyć, bo na życzenie klienta Totalizator ma obowiązek wydać mu górę banknotów w kasie.

To największa od trzech lat wygrana w Dużego Lotka. Do tej pory więcej wart był jedynie kupon, który gracz wysłał w czerwcu 2004 roku w Warszawie. Trafił wtedy ponad 20 milionów złotych.