"Po upływie określonego czasu od momentu identyfikacji zostało w sposób biologiczny na tyle przeobrażone, że rzeczywiście było nie do poznania" - przyznał. Ale od razu dodał, że bez wątpienia w trumnie było ciało Lecha Kaczyńskiego. Wyjaśnił, że widział ciało zmarłego prezydenta w chwili przekładania go do innej trumny.
Marcin Dubieniecki przyznał, że jako adwokat odradzałby wniosek o ekshumację ciała prezydenta. "Niewiele może on wnieść do postępowania, poza ewentualnie potwierdzeniem jakichś nieprawidłowości przy wykonywaniu sekcji" - tłumaczył. Dodał, że nie ma na razie żadnej decyzji o wniosku o ekshumację ciała prezydenta. "Jestem związany decyzjami swojego zleceniodawcy, w tym przypadku żony. Niemniej jednak takiego wniosku na razie nie ma w planach" - mówił.
Wątpliwościami co do tożsamości osoby, której ciało pochowano na Wawelu, podzielił się Jarosław Kaczyński. Szef PiS stwierdził w poniedziałek, że nie rozpoznał ciała brata po przewiezieniu go do Polski.