Jak poinformował w środę rzecznik śląskiej straży pożarnej Jarosław Wojtasik, piec był uruchamiany po kilkudniowej przerwie. "Prawdopodobnie rury zamarzły, gorąca woda i para nie miały ujścia i piec został rozerwany" - ocenił. Gospodarz, który był w kotłowni, zginął na miejscu. Uszkodzony został strop pomieszczenia.
W środę powiatowy inspektor nadzoru budowlanego ma ocenić, czy budynek wciąż nadaje się do zamieszkania.
Jeszcze przed przybyciem straży pożarnej do szpitala w Krzepicach przewieziona została ranna żona właściciela. W wybuchu nie ucierpiały dzieci, które ich babcia zabrała do Częstochowy. Na miejscu pracowały 3 zastępy straży pożarnej; strażacy musieli m.in. ugasić rozrzucony siłą wybuchu, płonący węgiel.