Z kolei szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Mieczysław Cieniuch, który na polecenie Klicha pojechał w piątek do jednostki, przypomniał, że odejście kilkunastu żołnierzy z GROM było zapowiadane; a koniec stycznia jest w wojsku najkorzystniejszym czasem na zakończenie służby - armię opuszcza ponad 1400 żołnierzy.
Klich podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że gen. Cieniuch zameldował mu, iż w GROM-ie "jest stabilnie i spokojnie". "W zeszłym roku odeszło jedenastu żołnierzy GROM-u, w tym roku trzynastu. Nie ma żadnych specjalnych różnic. Odeszła tylko jedna osoba, która jest w zespole bojowym, reszta to logistyka i szkolenie, czyli administracja" - podkreślił minister.
O odejściu 13 żołnierzy GROM napisała "Polityka". Według tygodnika odchodzący - którzy zajmowali ważne stanowiska w logistyce, księgowości i sekcji szkolenia, a których przyjmował do jednostki jeszcze jej twórca Sławomir Petelicki - zarzucają MON spowodowanie chaosu w jednostce. Odchodzący mieliby zarzucać ministrowi obrony, że w wojskach specjalnych interesowało go tylko "przeniesienie dowództwa do swojego okręgu wyborczego w Krakowie".
Zdaniem ministra, jednostka jest, po raz kolejny, wykorzystywana w konflikcie politycznym w Polsce. Klich zaznaczył, że GROM, jak i całe wojsko, powinno być chronione przed politykami. "Gołym okiem widać, że ilekroć zaostrza się walka polityczna w Polsce, tylekroć pojawia się problem GROM-u. Albo byli żołnierze, bądź byli dowódcy GROM-u wykonują akrobacje wokół tej jednostki. Tak jest i tym razem" - powiedział minister na poligonie w Nowej Dębie (Podkarpackie), gdzie wziął udział w uroczystości przyjęcia żołnierzy Narodowych Sił Rezerwowych do zawodowej służby wojskowej.
Cieniuch wyjaśniał w piątek dziennikarzom, że pojechał do jednostki, żeby zobaczyć, czy coś się tam zmieniło w stosunku do tego, co wiedział o sprawie. Poinformował, że rozmawiał z dowódcą i podległymi mu żołnierzami, w tym z dziewięcioma z tych, którzy 31 stycznia odchodzą z wojska. Podkreślił, że żołnierze napisali wypowiedzenia znacznie wcześniej, było o nich wiadomo najpóźniej w październiku, listopadzie ubiegłego roku.
"31 stycznia to dzień najkorzystniejszy dla tych, którzy planują odejście z zawodowej służby wojskowej. Koniec stycznia oznacza, że żołnierz rozpoczął kolejny rok służby i nabył kolejnych uprawnień związanych z wysługą, urlopami. 1 marca jest emerytem i przysługuje mu rewaloryzacja" - wyjaśniał Cieniuch. Dodał, że tak się dzieje we wszystkich jednostkach. "Pożegnałem dziś blisko 30 oficerów odchodzących ze Sztabu Generalnego, którzy również 31 stycznia kończą służbę" - powiedział.
Relacjonując spotkanie z odchodzącymi żołnierzami Cieniuch powiedział, że odniósł wrażenie, iż mocno utożsamiają się oni z jednostką, nie żywią do niej żadnych pretensji. Mówiąc o nieprawidłowościach, które miałyby być powodem odejść, powiedział: "W mojej ocenie polityki tam w ogóle nie ma. Każdego oddzielnie pytałem, czy ma jakieś szczególne powody oprócz tych, które podał kilka miesięcy temu w prośbie o zakończenie służby. Żaden z nich nie podniósł wątku zakupów, przetargów, ani związanych z gospodarką jednostki".
Przypomniał, że ani resortowa kontrola, ani kontrola NIK nie wykazały znaczących uchybień. "Nieprawidłowości w gospodarowaniu są tylko domniemaniami. Nie znam żadnego dokumentu, czy z kontroli gospodarczej, czy kontroli NIK, gdzie byłyby wskazane jakieś poważne naruszenia. Jeżeli były wskazywane drobne sprawy, to one zdarzają się we wszystkich jednostkach, pod tym względem jednostka GROM nie odbiega od pozostałych" - powiedział.
Cieniuch wyraził przekonanie, że wokół GROM "jest za głośno". "Wszystkie jednostki specjalne powinny być objęte jakimś embargiem, rozgłos na pewno nie służy jednostce" - mówił.
O ratowanie GROM zaapelował w Polsat News do marszałka sejmu Grzegorza Schetyny i szefa sejmowej komisji obrony Stanisława Wziątka były szef tej jednostki, gen. Petelicki. Według niego, 13 oficerów odchodzących z GROM-u, chciało to uczynić już wcześniej, gdy jednostkę opuszczał jej ówczesny dowódca pułkownik Dariusz Zawadka. Decyzję o odejściu wstrzymali ze względu na kontrolę, która miała zbadać sytuację w jednostce.
Pod koniec listopada ubiegłego roku z jednostce zakończyła się kontrola MON, która nie wykazała poważnych nieprawidłowości. Jednostka była kontrolowana także wiosną ubiegłego roku. Tamta kontrola dotyczyła lat 2008-2010, a wszczęto ją po doniesieniach żołnierzy formułujących zastrzeżenia do polityki kadrowej ówczesnego dowódcy. Kontrola nie potwierdziła zarzutów. W grudniu o wszczęciu kontroli przetargów poinformowało CBA. Ta kontrola ma potrwać co najmniej trzy miesiące.
Jednostka specjalna GROM (Grupa Reagowania Operacyjno-Mobilnego) została powołana w 1990 r. Jej żołnierze brali udział w misjach na Haiti, w Sławonii, Kosowie, Afganistanie, Zatoce Perskiej i w Iraku. Do września 1999 podlegała MSWiA, potem został podporządkowany MON. Większość działań GROM, jej dokładna liczebność i wyposażenie są objęte tajemnicą.
Do września 1999 roku GROM podlegał MSWiA, potem został podporządkowany MON. Wtedy też ówczesny koordynator służb specjalnych Janusz Pałubicki odwołał Petelickiego ze stanowiska dowódcy. W maju 2000 r. dowódcą został płk Roman Polko, który dowodził nią do stycznia 2004, kiedy to odszedł ze służby. Zastąpił go płk Tadeusz Sapierzyński. Polko wrócił na stanowisko na początku 2006 r. i dowodził jednostką do listopada 2006 r., kiedy - odchodząc na stanowisko wiceszefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego - przekazał dowodzenie płk. Piotrowi Patalongowi.
W marcu 2008 r. płk Patalong został przeniesiony na stanowisko dowódcy 18. Batalionu Desantowo-Szturmowego w Bielsku Białej, którego kilkunastu żołnierzy miało "konflikt z prawem". Jak mówił wtedy minister Klich, Patalong miał tam "uzdrowić sytuację". Tymczasowym dowódcą GROM został ppłk Jerzy Gut - wówczas zastępca Patalonga. Gut kierował wtedy jednostką przez cztery miesiące, do lipca 2008 r. Wtedy to dowódcą został płk Dariusz Zawadka - b. żołnierz GROM, powołany z rezerwy.
Latem 2010 r. Zawadka złożył wypowiedzenie ze stanowiska. Według pojawiających się w mediach nieoficjalnych informacji powodem odejścia Zawadki miały być planowane zmiany kadrowe i zapowiedź powołania przez prezydenta elekta Bronisława Komorowskiego na stanowisko dowódcy Wojsk Specjalnych płk. Patalonga.
Sam Zawadka temu zaprzeczał. W rozmowie z tygodnikiem "Polityka" tłumaczył, że udało mu się "wyciągnąć jednostkę z zapaści" i powstrzymać falę odejść żołnierzy, ale nie udało mu się przekonać ministra obrony do jego wizji przyszłości jednostki. Uznał więc, że nieuczciwe byłoby pozostawanie na stanowisku do końca kadencji. "Nie można brać pieniędzy za wykonywanie zadań, których się nie akceptuje" - mówił. Od sierpnia dowódcą GROM jest płk Jerzy Gut.
Dowództwu Wojsk Specjalnych, które ma siedzibę w Krakowie, podlega oprócz GROM także 1. Pułk Specjalny Komandosów z Lublińca, Morska Jednostka Działań Specjalnych FORMOZA oraz jednostka Wsparcia Dowodzenia i Zabezpieczenia Wojsk Specjalnych.