Wypadek otacza tajemnica: mimo przesłuchania kobiety i jej partnera nie ustalono, czy doszło do nieszczęśliwego wypadku, próby samobójstwa czy też wypchnięcia ofiary przez konkubenta.
Sąsiedzi twierdzą, że w mieszkaniu tej pary często dochodziło do kłótni. Konkubent, dzwoniąc na policję w trakcie wydarzenia twierdził, że kobieta groziła samobójstwem (oboje pili nieco wcześniej alkohol, w jego krwi stwierdzono 2,4 promila). Następnie oznajmił, że właśnie się rzuciła z okna. Kobieta – po kilku operacjach i odzyskaniu przytomności – stwierdziła, że nie pamięta do czego doszło.
Tak czy inaczej ofiara może mówić o szczęściu. Do szpitala trafiła z licznymi złamaniami – m.in. uda, żeber i miednicy – i obrażeniami narządów wewnętrznych. Jednak jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Policjanci próbują dojść, co właściwie stało się w nocy z 5 na 6 lutego. Śledczy rozpoczęli śledztwo w sprawie fizycznego i psychicznego znęcania się nad kobietą, którego konsekwencją była próba samobójcza. Jednak nie wykluczają wciąż, że był to nieszczęśliwy wypadek lub próba zabójstwa.
Konkubent zniknął. Nie stawił się na przesłuchanie. Policja próbuje ustalić jego miejsce pobytu.