Pożar wybuchł we wtorek przed południem w części magazynowej hali o powierzchni 10 tysięcy metrów kwadratowych. Z ogniem przez wiele godzin walczyło kilkadziesiąt jednostek straży pożarnej z Warszawy i okolicznych powiatów.

Reklama

W środę strażacy nadal pracują w rejonie hali. Korzystając z podnośników, polewają wodą rozgrzane elementy spalonej konstrukcji. Ponieważ jest ona naruszona, ratownicy mają problemy z wejściem do wnętrza budynku. Poza tym temperatura wewnątrz jest wciąż zbyt wysoka, żeby można było przeszukać pogorzelisko.

Cholajda powiedział, że choć ogień jest już przygaszony, to działania strażaków będą trwać jeszcze wiele godzin. "Cały czas pojawiają się niewielkie zarzewia ognia" - powiedział. Poinformował, że strażacy wyburzają fragmenty ścian hali, by zapewnić bezpieczeństwo ratowników oraz mieć lepszy dostęp do środka.

W hali nie był prowadzony handel, a jedynie przechowywano tam różne produkty, m.in. tekstylia. Nie ma informacji, by w pożarze ktoś ucierpiał, ale pewność ratownicy będą mieć dopiero po przeszukaniu pogorzeliska.

Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru. By to ustalić, zostanie powołany biegły z zakresu pożarnictwa. Konieczne będzie przeprowadzenie oględzin obiektu.

To kolejny pożar hali w Wólce Kosowskiej w ostatnich latach. W sierpniu 2009 r. z ogniem przez 17 godzin walczyły 42 jednostki straży pożarnej. Spłonęło ok. 100 boksów, a straty sięgnęły milionów zł. Podczas pożaru nikt nie został poszkodowany. Przyczyną wybuchu ognia było zwarcie instalacji elektrycznej.