Wśród 71 proc. ankietowanych, którzy uważają, że prezydencja poprawi wizerunek Polski, 11 proc. jest przekonanych, że tak stanie się na pewno, a 60 proc. ma taką nadzieję. Odmienne zdanie ma 20 proc. Polaków, z czego 17 proc. obawia się, że prezydencja nie przyczyni się do polepszenia wizerunku naszego kraju, a 3 proc. jest o tym przekonanych.

Reklama

O tym, że przewodniczenie pracom Rady UE przyczyni się do zwiększenia wpływu Polski na europejską politykę przekonanych jest 62 proc. respondentów (8 proc. uważa, że tak stanie się na pewno, a 54 proc. ma taką nadzieję).

28 proc. respondentów oceniło, że prezydencja nie wpłynie na zwiększenie naszego wpływu na sprawy europejskie - w tym 23 proc. obawia się, że tak nie będzie, a 5 proc. jest tego pewnych.

Wśród spraw, którymi przede wszystkim powinna się zająć Polska podczas swojej prezydencji, ankietowani wymienili m.in. kwestie gospodarcze - 22 proc., poprawę sytuacji na rynku pracy - 18 proc., poprawę poziomu życia - 12 proc., poprawę sytuacji w rolnictwie - 7 proc., poprawę jakości opieki zdrowotnej - 4 proc., walkę z inflacją - 2 proc., rozwój infrastruktury i budowę dróg - też 2 proc.

48 proc. badanych uważa ponadto, że Polska przewodząc pracom Rady UE powinna zajmować się sprawami ważnymi przede wszystkim dla siebie, a 47 proc. jest zdania, że kwestiami istotnymi dla całej Wspólnoty.

39 proc. respondentów jest przekonanych, że podczas prezydencji Polska powinna się skupić na autopromocji w Unii, 36 proc. uważa, że na dobrej organizacji i sprawnym kierowaniu pracami Rady UE, a 16 proc. - na przedstawieniu swojej wizji działania Unii na najbliższy czas.



Reklama

77 proc. ankietowanych uważa, że niezależnie od tego, które państwo sprawuje prezydencję, największy wpływ na politykę europejską mają najpotężniejsze państwa takie jak Francja, Niemcy, Wielka Brytania.

Zaś 13 proc. jest zdania, że to państwo sprawujące prezydencję, zyskuje duży wpływ na politykę Europy.

W opinii 64 proc. ankietowanych Polska należy do krajów o średnim znaczeniu w UE; zdaniem 1 proc. - do najsilniejszych we Wspólnocie, a w ocenie 30 proc. - do najsłabszych.

CBOS tak podsumowuje badanie: "Polska jest postrzegana jako kraj, którego pozycja w UE nie jest wprawdzie najgorsza, jednak chyba ciągle nie na miarę naszych oczekiwań i aspiracji. Jesteśmy za słabi, aby odgrywać naprawdę znaczącą rolę w Unii. W ocenie społecznej, niezależnie od tego, kto sprawuje przewodnictwo w Radzie UE i tak największy wpływ na kreowanie polityki mają głównie największe państwa europejskie. Przekonanie to nie sprzyja potrzebie, by brać odpowiedzialność za sprawy całej Unii, sprzyja raczej nastawieniu, by samemu czerpać jak największe korzyści z członkostwa we Wspólnocie. Stąd też wizja polskiej prezydencji jest raczej skromna: Polska powinna przede wszystkim dać się poznać jako sprawny administrator i wykorzystać okres sprawowania przewodnictwa do autopromocji w UE".

Badanie przeprowadzono w dniach 5-11 maja 2011 roku na liczącej 1189 osób reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.