Sąd wyraził zgodę na publikację danych i wizerunku oskarżonego. Wyrok nie jest prawomocny.

Do tragicznego zdarzenia doszło w styczniu 2010 r. w centrum Wrocławia na jednym z bardziej ruchliwych skrzyżowań. "Tragedia rozegrała się bardzo szybko, bo podczas jednego cyklu sygnalizacji świetlnej" - mówiła w poniedziałek przewodnicząca składu sędziowskiego Lidia Hojeńska.

Reklama

Krzysztof Tercjak jechał autem ze znajomą. Tuż obok na dwupasmowej jezdni jechał busem Andrzej Ż. z córką Tercjaka. Obydwaj kierowcy zajeżdżali drogę innym kierowcom, blokując ruch. Zdenerwowało to jadącego taksówką Adriana S., który na skrzyżowaniu zatrzymał się i doszło między nim a Andrzejem Ż. do sprzeczki. W tym czasie Tercjak zatrzymał się i nie próbował - jak ustalił sąd - załagodzić konflikt między obu mężczyznami, tylko wyjął z auta nóż, podszedł do sprzeczających się i zadał Adrianowi S. jeden cios w klatkę piersiową.

"Oskarżony nie brał udziału w pyskówce. Nie wiedział, o co chodzi, ale biorąc nóż działał z zamiarem ewentualnym, czyli miał świadomość skutków swoich działań i godził się na to" - mówiła Hojeńska.

Tercjak działał szybko, zdecydowanie, bowiem wszystko wydarzyło się podczas jednego cyklu zmiany świateł na skrzyżowaniu - dodała. Do tego oskarżony, dobrze zbudowany mężczyzna, zadał tylko jeden cios, ale za to bardzo ostrym nożem w klatkę piersiową" - mówiła sędzia.

Następnie Tercjak odjechał, ukrył auto i wyrzucił nóż do rzeki. Tercjak ukrywał się przez trzy miesiące; policja zatrzymała go pod koniec marca.



Reklama

Zdaniem Hojeńskiej wyjaśnienia oskarżonego, że był zdenerwowany, zestresowany całą kłótnią, bowiem jego córka była w zagrożonej ciąży - są nieprawdziwe. "Oskarżony był wcześniej rajdowcem, więc wiedział, jak sobie radzić ze stresem" - mówiła Hojeńska.

Ponadto sąd uwzględnił powództwo cywilne oskarżycieli posiłkowych - rodziców Adriana S. Zasądził 120 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia oraz miesięcznie 800 zł renty dla 10-letniego Dominika, syna zabitego. "Sąd uwzględnił powództwo cywilne, ale w mniejszym zakresie. To jednak nie zamyka drogi do dochodzenia roszczeń w procesie cywilnym" - mówiła Hojeńska rodzicom zmarłego Adriana S.

Obecni na sali rodzice S. nie ukrywali rozgoryczenia tak niskim - ich zdaniem - wyrokiem. Matka mężczyzny pytała, ile osób jeszcze musiałby zabić Tercjak, żeby sąd zdecydował się zasądzić 25 lat więzienia lub dożywocie.

Wcześniej prokurator Justyna Dubieńska domagała się 25 lat więzienia. Pytana przez PAP nie powiedziała, czy prokuratura będzie wnosić apelację.

Natomiast obrońca oskarżonego prof. Jacek Giezek będzie wnosił apelację i będzie domagał się zmiany kwalifikacji czynu.