Stołeczna prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie publicznego nawoływania do popełnienia zbrodni przez autora filmów dokumentalnych Grzegorza Brauna. Mówił on o wyprawieniu na tamten świat dziennikarzy "Gazety Wyborczej'' i TVN.

Kule powinny świstać, a mamy kabaret. Bo kolejny przesąd to wiara w pacyfizm. Wiara, że tu można cokolwiek załatwić, jak nie zostaną w sposób nagły, drastyczny wyprawieni na tamten świat z tuzin redaktorów +Wyborczej+ i ze dwa tuziny drugiej gwiazdy śmierci mediów centralnych - TVN. Nie wspominam o etatowych zdrajcach ze starego reżimu [brawa na sali]. Jeśli się nie rozstrzela co dziesiątego, to znaczy: hulaj, dusza, piekła nie ma. Jeżeli nie karze się śmiercią za zdradę, to co? - taką wypowiedź Brauna z wrześniowego spotkania dyskusyjnego w prawicowym klubie cytowały media w końcu listopada.

Reklama

Po postępowaniu sprawdzającym śledztwo w tej sprawie wszczęła już Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście Północ - poinformował w czwartek PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura. Postępowanie sprawdzające wszczęto z urzędu po publikacjach mediów.

Prokuratura uzyskała już nagranie dyskusji z klubu oraz nagranie wywiadu Brauna dla Telewizji Polsat. Powołano biegłego z dziedziny fonoskopii co do obu stenogramów. Przesłuchano też jako świadka organizatora dyskusji; planowane są kolejne przesłuchania świadków.

Będący podstawą postępowania artykuł 255 paragraf 2 Kodeksu karnego stanowi: Kto publicznie nawołuje do popełnienia zbrodni, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Publiczny charakter takiej wypowiedzi zależy m.in. od ustalenia, czy padła ona na spotkaniu, które było ogólnodostępne.

Ślepokura dodał, że ponadto jeszcze we wrześniu Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola wydała postanowienie o przedstawieniu reżyserowi dwóch zarzutów związanych z jego wdarciem się na Cmentarz Powązkowski podczas ekshumacji jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej. Postanowienie nie zostało dotychczas ogłoszone, gdyż mężczyzna nie odbiera wezwań i nie przebywa ani w miejscu zameldowania, ani zamieszkania - dodał Ślepokura. Zwrócono się o pomoc w tej sprawie do policji we Wrocławiu.

Zarzuty dotyczą uderzenia ręką w przedramię policjanta w celu zmuszenia go do zaniechania czynności służbowej oraz wdarcia się na obszar cmentarza i nieopuszczenia ogrodzonego terenu" na żądanie osób uprawnionych. Grozi za to do trzech lat więzienia.

Reklama

Braun jest autorem kontrowersyjnych filmów dokumentalnych, m.in. o związkach Lecha Wałęsy z SB i o generale Wojciechu Jaruzelskim. W 2008 r. przegrał proces cywilny, wytoczony mu przed wrocławskim sądem przez znanego językoznawcę prof. Jana Miodka, któremu zarzucił współpracę z SB. Z kolei w 2008 r. warszawski sąd uznał, że Braun nie musi przepraszać Wałęsy za film pt. "Plusy dodatnie, plusy ujemne", a Wałęsa Brauna - za określenia, że film - według którego był on TW "Bolkiem" - to gniot, a Braun to usłużny dziennikarz.

W 2011 r. Braun mówił na KUL o nieżyjącym już arcybiskupie lubelskim: Józef Życiński, jako uczestnik życia publicznego w Polsce, był kłamcą i łajdakiem. Atak na śp. arcybiskupa Józefa Życińskiego na KUL, noszącym imię Jana Pawła II, jest radykalnym przekroczeniem zasad kultury i prawdy - oświadczyło wtedy prezydium Konferencji Episkopatu Polski. Zdaniem KEP posunięto się do oszczerstwa, które obciąża przede wszystkim sumienie mówiącego, ale także tych, którzy zgadzają się na tego typu wypowiedzi, a nawet je nagłaśniają.