Bezdomni i inne osoby w trudnej sytuacji życiowej od połowy grudnia nie muszą osobiście odwiedzać ośrodków pomocy społecznej. Wystarczy, że mają internet, a kompleksową pomoc mogą znaleźć pod internetowym adresem empatia.mpips.gov.pl. „Wejść na stronę było już ponad 35 tysięcy” – chwali się biuro prasowe Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w odpowiedzi na nasze pytania. Mniej imponująco wygląda odpowiedź na pytanie, ile realnych wniosków skierowano za pomocą Emp@tii. „W formie elektronicznej złożyło je kilkadziesiąt osób” – brzmi odpowiedź.
Reklama
– Prawda jest taka, że każdy z tych wniosków automatycznie staje się podejrzanym o wyłudzenie świadczenia. Bo kto zna bezdomnego z tabletem z modułem 3G lub smartfonem z dostępem do internetu? – komentuje doświadczony pracownik pomocy społecznej, proszący o zachowanie anonimowości. Co więcej, sama wizyta na portalu nie wystarczy, by złożyć wniosek o udzielenie pomocy np. ze względu na nagłe pogorszenie sytuacji życiowej. Kluczowy jest problem uwierzytelnienia wniosku, a do tego wymagane jest posiadanie bezpiecznego profilu w serwisie e-PUAP lub podpisu elektronicznego.
Z odpowiedzi, które przysłał nam resort pracy, wynika, że Emp@tia to cały system, z którego rozwiązań mają również korzystać pracownicy pomocy społecznej. W ramach projektu kupiono już 3,5 tys. laptopów, na których mogą oni przeprowadzać wywiady środowiskowe ze swoimi podopiecznymi. „Długopisu i kartki nikt mi nie ukradnie. Za nowego laptopa jeszcze dostanę w twarz. U nas trafił do szafy pancernej” – napisał na specjalistycznym forum internetowym jeden z pracowników opieki. Komentarze utrzymane właśnie w tym tonie przeważają.
Resort tłumaczy, że Emp@tia ułatwi jednak wszystkim życie. „Dzięki temu rozwiązaniu informatycznemu zainteresowani świadczeniami rodzinnymi, świadczeniami z funduszu alimentacyjnego nie będą musieli pozyskiwać różnorakich zaświadczeń z innych urzędów: pracy, ZUS, Izby Skarbowej” – czytamy. Resort pisze o tych funkcjach w czasie przyszłym, choć projekt został już zakończony. Jak dotąd Emp@tia może wymieniać dane tylko z bazą PESEL, a w założeniach miała np. z bazami resortów gospodarki i finansów, a także ZUS.
Podobnie wygląda połączenie portalu z samorządowymi ośrodkami pomocy społecznej: spośród niemal 2,5 tys. gmin do Emp@tii podłączyło się 230. Niepodważalna jest dziś jedna funkcja Emp@tii. „Narzędzia statystyczne i analityczne wspomagające podejmowanie strategicznych decyzji, by lepiej dystrybuować środki przeznaczone na pomoce środowiskom, które tego najbardziej potrzebują” – napisał pion prasowy.
Reklama
Takie jest również uzasadnienie dla zakupu na koszt projektu ministrowi pracy i polityki społecznej Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi najnowszej wersji iPada. „Zakup tabletu z wyposażeniem był niezbędny do zdalnego przeglądania przez ministra danych, analiz na posiedzeniach i spotkaniach poza siedzibą ministerstwa” – brzmi odpowiedź Ministerstwa Pracy. I jak się okazuje, nie będzie to jedyny kupiony w ramach tego projektu iPad, podobny dostęp będą miały również inne osoby z kierownictwa ministerstwa.
Komentarze(125)
Pokaż:
Wzięliśmy ich na przetrzymanie i nasze i tak będzie na wierzchu!
Już zresztą jest!
A kto z pozostałych przy życiu jeszcze nie jest przekonany - to mamy tu dla niego taki krótki i konkretny komunikat, dla przypomnienia wam gnojki, kto tu rządzi...
Taki przekaz dnia!
Do ludności tubylczej:
Cicho tam, do cholery!!!
Jesteśmy tak potężni na tym terenie, że nie musimy się już liczyć z opinią publiczną, kontrolujemy media, kontrolujemy śledczych, wykończyliśmy armię, czyli wszystko nam w tym kraju w sumie wolno do tego stopnia, że nie musimy nawet starannie dbać o pozory, a nawet po "samobójstwie" wystarczy prosty komunikat, że to samobójstwo, mimo że okoliczności wskazują, że to niedorzeczne.
Macie jakieś zastrzeżenia?
Prosimy zgłaszać do Prokuratury Apelacyjnej...
Najlepiej w charakterze świadka koronnego...
Należy przynieść zmianę bielizny, kapcie i przybory toaletowe...
Wąski i mocny pasek od spodni też może się przydać!
==
PS.: Sznury do odkurzaczy konfiskujemy na bramce na własne potrzeby!
#
:(
Niestety nie jest to jedyna kupa góvvna, jaka napełnia nasz nieszczęśliwy kraj przeraźliwym smrodem. Drugą kupę góvvna tworzą Umiłowani Przywódcy, którzy pod różnymi pretekstami; jedni pod pretekstem „modernizacji” naszego nieszczęśliwego kraju, inni znowu - pod pretekstem płomiennej obrony interesów narodowych, odprawują swoje happeningi i odgrywają rozmaite skecze. Oto na przykład stanowiący ważną część składową jednej ze wspomnianych kup pan premier Tusk, przez bodaj tydzień odgrywał komedię z udziałem pobożnego ministra Gowina - czy wyrzuci go z rządu, czy nie.
W końcu go nie wyrzucił - ale warto zwrócić uwagę, że premier Tusk pozwolił ministru Gowinu zostać w rządzie dopiero podczas drugiej rozmowy - bo po pierwszej najwyraźniej musiał zapytać kogoś ważniejszego, czy ma Gowina zostawić, czy nie - i dopiero kiedy otrzymał razrieszenije, mógł szczęśliwemu ministrowi sprawiedliwości zakomunikować dobrą nowinę.
Podkreślam to, bo to dodatkowa poszlaka potwierdzająca moją ulubioną teorię spiskową, według której Umiłowani Przywódcy, ci wszyscy prezydenci, premierzy, ministrowie oraz dygnitarze drobniejszego płazu, to rodzaj marionetek poruszanych przez bezpiekę gwoli stworzenia u nas pozorów życia politycznego, celem lepszego ukrycia chamskiej okupacji...
Kupa góvvna w niezależnych mediach, komentowała te wszystkie wydarzenia z całą powagą, co skłania mnie do podejrzeń, iż ta sama warząchew miesza zarówno jedną, jak i drugą kupę...
A my trwalibyśmy w nieświadomości, gdyby nie Judejczykowie. Ci nie tylko swoim zwyczajem zachodzą nas od tyłu, ale w dodatku nawet o tym piszą w swoich gazetach. Oto w „The Ti m es of I sra el” z 5 marca czytamy, iż 5-osobowa delegacja reprezentująca utworzony pod egidą izraelskiego rządu i Agencji Ż yd owsk iej zespół HEART (Hol oca ust Era As set Re stit ution Tas kfo rce) spotkała się w Warszawie z przedstawicielami rządu w osobach bufonowatego ministra Sik ors kiego, pobożnego ministra Gowina i przebiegłego ministra Rost ows kiego, Umiłowanych Przywódców drobniejszego płazu ze strony rządowej oraz opozycyjnej. Co tam uradzono - tego oczywiście nie wiemy - ale przewodniczący ż ydo wskiej delegacji pan Robert Br own nie posiadał się z radości, że oto w sprawie „restytucji” nastąpił „przełom”. Wprawdzie minister Sik ors ki ten „przełom” zdementował, ale - po pierwsze - kto wierzy ministrowi Sik ors kiemu, ten sam sobie szkodzi, bo dla kariery gotów on dorżnąć nie tylko „watahę”, ale nawet naszą biedną Ojczyznę - a po drugie - Ju dejczykowie coś tam jednak też muszą wiedzieć, skoro nawet dane z naszego spisu powszechnego z 2011 roku przechowywane są w Iz rae lu...
Charakterystyczne, że Umiłowani Przywódcy, zarówno z szajki rządowej, jak i opozycyjnej, nie puszczają pary z gęby. Najwyraźniej ustalili coś, o czym boją się nam powiedzieć - bo kupa góvvna w niezależnych mediach, wiadomo - ma to surowo zakazane od swoich oficerów prowadzących. Dzięki temu lepiej rozumiemy przyczyny, dla których Umiłowani Przywódcy, zarówno z rządu, jak i z opozycji, z takim zaangażowaniem odgrywali przed nami komedie czy to z pobożnym ministrem Gowinem, czy też z „premierem” Glińskim.
Stanisław Michalkiewicz
Tylko zdrady,morderstwa-oszustwa.