Dziennik powołuje się na dane przedstawione w zeszłym tygodniu posłom przez analityka Węglokoksu, Jerzego Galębę. Wynika z nich, że w okresie od stycznia do maja 2016 r. do Polski wjechało bądź wpłynęło 3,1 mln ton zagranicznego węgla, podczas gdy rok temu w tym samym okresie było to 2,8 mln ton z różnych krajów.
W szczycie z 2011 r. całkowity roczny import węgla do Polski sięgał 15 mln ton, ale w zeszły roku spadł do 8,2 mln ton. Dla polskiego rynku, którego własna produkcja wyniosła w zeszłym roku 72,2 mln ton, nadal było to odczuwalne – podkreśla "Puls Biznesu".
Importowany węgiel ma w Polsce klarowny zasięg geograficzny – twierdzi dziennik. "Surowiec rosyjski i zamorski (np. kolumbijski) ma odbiorców na ścianie wschodniej oraz na Pomorzu, dokąd przybywa drogą morską. Na południu pojawia się zaś surowiec czeski. "Odbiorcami są pośrednicy, którzy dostarczają go do ciepłowni i gospodarstw domowych – pisze "Puls Biznesu".
Aby przeciwdziałać tym tendencjom, ministerstwo energii rozważa możliwość wprowadzenia dodatkowych opłat za węgiel pochodzący spoza UE. Problem w tym, że każdą dodatkową opłatę importową musi notyfikować Komisja Europejska – podsumowuje dziennik.