Ks. Grzesiak był od lat kapelanem w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 2 w Jastrzębiu Zdroju, jeździł też na misje medyczne do Paragwaju, w ramach których pomagano ubogim. Jego odwołanie z funkcji kapelana, co nastąpiło w grudniu, spotkało się ze sprzeciwem pacjentów i mieszkańców. 11 stycznia na duchownego nałożono karę suspensy. Kuria zarzuciła mu nieposłuszeństwo i przyjmowanie pieniędzy od wiernych na prywatne konto.

Reklama

Pomimo wielu prób wyjścia naprzeciw licznym jego problemom, mającym miejsce od samego początku posługi kapłańskiej, jak również jego stanowi zdrowia, który rzutuje na jego zachowania i – jak sam twierdzi – ogranicza jego poczytalność, ks. Wojciech Grzesiak zdecydowanie wystąpił przeciw podjętym w dniu święceń zobowiązaniom, posługując się przy tym nieprawdą i powodując tym samym zamęt mający na celu odwrócenie uwagi od faktycznych przyczyn podjętych wobec niego decyzji - napisał w oświadczeniu rzecznik metropolity katowickiego ks. Grzegorz Śmieciński.

Owe decyzje – dodał rzecznik - "miały i mają na względzie tylko i wyłącznie duszpasterską troskę o chorych przebywających w szpitalu, w którym sprawował posługę kapelana, zobowiązania wynikające z obowiązków stanu duchownego, oraz liczne zarzuty natury pastoralnej i moralnej".

Kuria dodała w komunikacie, że "wszelka działalność księdza Wojciecha Grzesiaka, w ramach której środki pieniężne pochodzące z ofiar wiernych przelewane są na jego prywatne konto, nie ma żadnego związku z posługą duszpasterską w Archidiecezji Katowickiej, a odpowiedzialność za nie ponosi tylko i wyłącznie on sam".

Kuria nie precyzuje zarzutów wobec kapłana. Według regionalnej prasy ks. Grzesiak został ukarany za swoją "wyrazistość". W wywiadzie dla "Dziennika Zachodniego" w 2014 roku mówił m.in. o tym, że zniesienie celibatu mogłoby pomóc w walce z homoseksualizmem i pedofilią wśród księży. Mówił też dziennikarzom, że zakazując mu działalności na rzecz misji zarzucono mu "gwiazdorzenie".

Jeszcze przed zawieszeniem wszelkimi metodami próbowano zniszczyć mnie i moją misję - powiedział ks. Grzesiak "Gazecie Wyborczej". Sugestię, że na jego konto wpływają pieniądze wiernych określił jako "podłą", a sugerowanie, że jest niepoczytalny uznał za niedorzeczność. - Jestem przekonany, że cała nagonka na mnie jest też efektem tego, co pisałem o sposobie zarządzania kurią przez arcybiskupa katowickiego. To jest totalny zamordyzm. A wiadomo przecież, że najłatwiej jest uderzyć w kogoś, zarzucając mu nieuczciwość - powiedział i zapowiedział, że pozwie arcybiskupa katowickiego Wiktora Skworca o zniesławienie.

Zgodnie z procedurami kościelnymi, ksiądz, który jest nieposłuszny wobec swego biskupa, trwa w uporze i nie podporządkowuje się jego decyzjom, może zostać ukarany suspensą lub nawet wydaleniem ze stanu kapłańskiego. Kara może mieć wymiar całkowity lub nie; określa się to w treści dekretu ordynariusza diecezji, którym kara jest nakładana. Suspensa należy do tzw. kar poprawczych - jej celem jest doprowadzenie do poprawy danego kapłana, który dopuścił się przestępstwa (w prawie kanonicznym, wobec swojego biskupa - PAP) i którego postępowanie zostało przez ordynariusza uznane za szkodliwe.