W zamian za areszt sąd zastosował wobec Adama Z. dozór policji i zakazał mu opuszczania kraju.

Adam Z. przebywał w areszcie od grudnia 2015 roku. Poniedziałkowe posiedzenie sądu było niejawne; dziennikarzy wpuszczono na salę tylko na ogłoszenie decyzji.

Reklama

Proces Adama Z. rozpoczął się w styczniu. Prokuratura zarzuciła mężczyźnie, że 23 listopada 2015 r., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną - do wody. Według biegłych, w chwili popełnienia przestępstwa mężczyzna był poczytalny.

Adam Z. nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu. Odmówił składania wyjaśnień przed sądem i odpowiadał wyłącznie na pytania obrony. W trakcie procesu nie podtrzymał też wcześniejszych wyjaśnień przytoczonych przez sąd, w części dotyczącej tego, co się działo po wyjściu z klubu. Twierdzi, że nie pamięta okoliczności, w jakich miała zginąć Ewa Tylman, a do niekorzystnych dla niego wyjaśnień zmuszali go policjanci.

Podczas piątkowej rozprawy sąd uprzedził strony o możliwości zmiany kwalifikacji czynu na nieudzielenie pomocy - za ten czyn grozi do 3 lat więzienia. Zdaniem obrońcy oskarżonego, jak i pełnomocników rodziny Ewy Tylman była to dość precedensowa sytuacja, ponieważ zazwyczaj o takiej możliwości sąd uprzedza pod koniec procesu.

W przypadku przedłużenia tymczasowego aresztu jedną z przesłanek jest grożąca oskarżonemu wysoka kara. W piątek obrońca Adama Z. oraz pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych zgodnie stwierdzili, że wydane przez sąd oświadczenie będzie miało znaczny wpływ na poniedziałkowe posiedzenie aresztowe Adama Z.