Stanisław Karczewski był pytany w radiowych Sygnałach Dnia o sprawę 25-letniego Igora Stachowiaka, który został w połowie maja ubiegłego roku zatrzymany na wrocławskim rynku; policja poszukiwała go za oszustwa. Według funkcjonariuszy, mężczyzna był agresywny i dlatego musieli użyć paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Sprawa wróciła po wyemitowaniu sobotniego reportażu w TVN24, gdzie m.in. pokazano zapis z kamery paralizatora, którego kilkakrotnie użyto wobec mężczyzny.

Reklama

Oglądałem ten reportaż, nawet kilkakrotnie - muszę powiedzieć, że są to wstrząsające widoki. Doszło tam do sytuacji, które nie powinny mieć miejsca - absolutnie - ocenił marszałek Senatu. Jego zdaniem działania zarejestrowane przez kamerę miały znamiona tortur, sadystycznego znęcania się nad człowiekiem.

Bardzo dobrze, że to zostało pokazane i że to zobaczyliśmy, bo musimy to napiętnować. Musimy absolutnie jak najszybciej wyjaśnić tę sprawę - stwierdził. Dlatego - jak zwrócił uwagę - szef MSWiA Mariusz Błaszczak natychmiast powołał specjalny zespół, który pojechał do Wrocławia i na miejscu wyjaśnia sprawę.

Marszałek Senatu wskazał, że tego typu zjawiska i takich ludzi - którzy są w policji - trzeba eliminować. Samo pokazanie i napiętnowanie tego już jest dobre, bo mam nadzieję, że w przyszłości nie będzie dochodziło do tego typu zjawisk - powiedział Karczewski.

Podkreślił, że nie powinno się rzucać cieniem na policjantów. Znam olbrzymią rzeszę policjantów, wiem jak świetnie pracują, wiem jak z wielkim poświęceniem i narażeniem swojego życia (...), takie czarne owce się zdarzają w środowisku i trzeba natychmiast je eliminować nie tylko ze stanowiska, ale i ze służby - stwierdził Karczewski.

W niedzielę rzecznik Komendanta Głównego Policji mł. insp. Mariusz Ciarka poinformował PAP, że trwa procedura zwolnienia policjanta, który użył na komisariacie paralizatora wobec Stachowiaka. Jak dodał, wszczęto ją na wniosek szefa MSWiA.

Reklama

Minister spraw wewnętrznych polecił Komendantowi Głównemu Policji (...), aby wdrożyć procedurę zwolnienia - ze względu na dobro służby - policjanta, który używał tasera już w komisariacie policji - wskazał rzecznik. Dodał, że szef MSWiA podjął tę decyzję ze względu na dobro służb i wizerunek policji. Z informacji, które już uzyskaliśmy wynika, że ten materiał odbił się negatywnie również na wizerunku ciężko pracujących policjantów. Jesteśmy formacją liczącą 130 tys. ludzi, którzy pracują bardzo profesjonalnie, bardzo dobrze, ale niestety takie pojedyncze przypadki wpływają negatywnie na nasz wizerunek - stwierdził Ciarka.

Dopytany przez PAP o zwolnienie funkcjonariusza z uwagi na wizerunek formacji, rzecznik wyjaśnił, że ustawa o policji to przewiduje. W tym przypadku pan minister uznał, że zachowanie, które zarejestrowała kamera, z nagrania udostępnionego przez policję prokuraturze, wskazuje na to, że ten funkcjonariusz mógł nie zachowywać się w sposób, który ma pozytywny wpływ na wizerunek policji - wyjaśnił Ciarka.

Sprawę wyjaśnia prokuratura w Poznaniu - śledczy mają ustalić nie tylko przyczynę śmierci mężczyzny, ale i dokładny przebieg zdarzeń. Oczekuje ona m.in. na opinię biegłych z wyspecjalizowanego laboratorium kryminalistycznego, która ma dać odpowiedź, czy wobec Stachowiaka obok chwytów obezwładniających, kajdanek i paralizatora stosowano inne środki określone w ustawie o środkach przymusu bezpośredniego. Dopiero wtedy będzie możliwe podjęcie decyzji o ewentualnych zarzutach dla kogokolwiek.

Rzecznik Praw Obywatelskich uważa, że takich sytuacji, jak śmierć 25-letniego Igora Stachowiaka we wrocławskim komisariacie, można uniknąć, gdy na komisariatach zatrzymani będą mieć od razu dostęp do adwokata. RPO od ubiegłego roku prowadzi postępowanie wyjaśniające w tej sprawie.