Według informatora portalu GazetaWroclawska.pl kiedy grupa szturmowa pododdziału antyterrorystycznego podchodziła do tego baraku, złodziej był w środku.
Jeden z kryminalnych otworzył drzwi do baraku. Złodziej stał z kałasznikowem gotowym do strzału. Jego kolega, czekający w samochodzie, musiał go wcześniej ostrzec, że na miejscu jest policja. Antyterroryści nie wiedzieli, że człowiek jest uzbrojony. Ale byli przygotowani tak, jakby był. Pierwszy szedł funkcjonariusz z „tarczą balistyczną”. Za nim po kolei członkowie zespołu uderzeniowego. Seria z kałasznikowa poszła na tarczę. Ona to wytrzymała - twierdzi informator.
Według rozmówcy portalu policjant się nie zachwiał.
Tarcza spełniła swoje zadanie. To trzydzieści kilogramów. Nie da się jej przewrócić serią z kałasznikowa. Rzecz w tym, że ze strony zespołu uderzeniowego nie było natychmiastowej odpowiedzi ogniem. Zgodnie z planem akcji jeden ze szturmowców miał paralizator elektryczny i pistolet w kaburze. On zareagował i strzelił w stronę bandyty. Prąd oszołomił go na chwilę. Przestępca przyklęknął. Wtedy policjant trzymający tarczę usunął się na bok. Na moment. Być może, żeby zrobić kolegom miejsce do strzału. Ale strzały nie padły. Tymczasem bandyta doszedł do siebie i posłał śmiertelną serię w stronę szturmowców. Wtedy jeden z policjantów odrzucił paralizator, wyciągnął pistolet i zastrzelił napastnika - taki przebieg wydarzeń - różniący się od wersji oficjalnej - podaje GazetaWroclawska.pl.
Do tragicznych w skutkach wydarzeń doszło około północy z soboty na niedzielę w miejscowości Wisznia Mała w powiecie trzebnickim. Policjanci, którzy chcieli zatrzymać sprawców włamania do bankomatu na gorącym uczynku, zostali ostrzelani z broni maszynowej przez jednego z bandytów.
Policjanci odpowiedzieli strzałami. Podczas wymiany ognia zginął jeden z funkcjonariuszy oraz przestępca, który zaczął strzelać do policjantów. Trzech innych policjantów zostało rannych. Ich obrażenia nie są groźne dla życia.
40-letni funkcjonariusz, który zginął w strzelaninie, służył w policji od 14 lat, a od ośmiu pełnił służbę w Samodzielnym Pododdziale Antyterrorystycznym Policji we Wrocławiu. Osierocił dwójkę dzieci w wieku 8 i 12 lat.
W niedzielę premier Beata Szydło poinformowała, że podjęła decyzję o przyznaniu rent specjalnych dla żony i dzieci zabitego policjanta.