Hindusa zaatakowała trzyosobowa grupa pijanych mężczyzn. Według relacji Tomasza Pikusia, wrocławianina, który stanął w ich obronie, najpierw kazali "w brzydki sposób" uciekać mu z kraju, potem zaczęli popycha i uderzyli w twarz. – On był przerażony, zwłaszcza, że ten Hindus nie mówi po polsku, tylko po angielsku, a wszelkie wyzwiska, wszelkie teksty rzucane w jego stronę były w języku polskim – mówi w rozmowie z reporterami magazynu "Polska i Świat" obrońca poszkodowanego.

Reklama

Sprawcy ataku nie oszczędzili również i jego. Wrocławianin także został skopany, czasowo stracił słuch i musi rehabilitować kręgosłup. Dwa miesiące po całym zdarzeniu honorowy konsul Indii – Kartikey Johri w ramach podziękowań zaprosił pana Tomasza na tygodniową podróż do Indii. Zapowiedział, że oprócz czerwonego dywanu i uroczystego powitania na lotnisku, będzie na niego czekało wiele niespodzianek. Jest również zaproszony na konferencje prasowe.

Cała trójka, która pobiła Hindusa nie przyznaje się do winy i tłumaczy, że to oni zostali zaatakowani.