W poniedziałek sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka ma się zająć zaopiniowaniem projektu "Zatrzymaj aborcję", który znosi możliwość przerwania ciąży ze względu na ciężkie i nieodwracalne wady płodu.
O przyspieszenie prac nad projektem apelowali w ostatnim czasie m.in. hierarchowie Kościoła katolickiego. "Apelujemy o to, żeby podjąć te prace legislacyjne, dlatego że zrelatywizowanie prawa do życia grozi zrelatywizowaniem wszystkich innych praw człowieka, w tym czy późniejszym czasie. To jest równia pochyła, po której będziemy się staczać" - ocenił były przewodniczący Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych abp Henryk Hoser podczas konferencji prasowej kończącej 378. Zebranie Plenarne KEP.
W niedzielne południe przed siedzibami rzymskokatolickich kurii w kilku miastach w Polsce odbyły się protesty przeciwko zmianom przepisów dot. aborcji. Akcjom, zorganizowanym przez Ogólnopolski Strajk Kobiet, w niektórych miastach towarzyszyły kontrmanifestacje działaczy pro-life.
W Warszawie kilkudziesięcioosobowa grupa osób zebrała się przed siedzibą warszawskiej Kurii Metropolitalnej przy ul. Miodowej. Demonstrujący trzymali transparenty z hasłami: "Polska laicka", "Kościół katolicki - katem kobiet", "Piekło kobiet jest na ziemi".
Przy dźwiękach bębnów skandowano: "Hipokryci, fanatycy, poczujecie gniew ulicy", "Polska laicka, nie katolicka", "Wasza wiara od nas wara", "Kobieta to człowiek, wyobraź to sobie", "Fanatyków pogonimy".
Demonstrujący przynieśli ze sobą wieszaki, a po zakończeniu wydarzenia powiesili je na bramie kurii. Jak tłumaczyli organizatorzy, po wieszaki "kiedyś sięgały zdesperowane i pozbawione praw kobiety, aby próbować przerwać ciążę".
Przed siedzibą kurii w Gdańsku-Oliwie protestowało ok. 30 przeciwników zaostrzenia ustawy aborcyjnej. Na ogrodzeniu budynku powiesili transparenty z takimi napisami jak: "Spłoniecie w piekle za to, co robicie kobietom", "Biskupie, ciebie też urodziła kobieta" oraz wieszaki z napisem "Zamach na kobiety w Sejmie". Uczestnicy skandowali: "Chcemy lekarzy, nie misjonarzy", "Chcemy kochać, nie umierać".
Manifestujący śpiewali też na melodię "Roty" piosenkę ze słowami "Nie będzie biskup pluł nam w twarz, ni dzieci rodzić kazał, macice nasze - wybór nasz".
W pewnym momencie na chodniku pojawiła się kilkuosobowa grupa działaczy pro-life z dużym transparentem ze zdjęciem abortowanego płodu. Między zwaśnionymi grupami doszło do utarczek słownych. Policjanci odgradzali od siebie manifestujących. Po kilku minutach demonstrujący przeciwko projektowi "Zatrzymaj aborcję" rozeszli się i zakończyli protest.
Z kolei blisko 50 osób manifestowało w Szczecinie przed siedzibą Kurii Metropolitalnej Szczecińsko-Kamieńskiej. Uczestnicy przynieśli ze sobą wieszaki - symbol sprzeciwu wobec zaostrzenia przepisów aborcyjnych.
Będę powtarzać do znudzenia – nikt nikomu nie każe robić aborcji. To wszystko powinno odbywać się w naszym sumieniu. (...) Biskupi, którzy wtrącają się w każdą sferę naszego życia – to dla mnie niepojęte – powiedziała podczas demonstracji jedna z organizatorek Ewa Deskur.
W Krakowie blisko 100 osób ustawiło się pod tzw. oknem papieskim w siedzibie kurii krakowskiej, wzdłuż ul. Franciszkańskiej. - Zarówno nasz święty Jana Paweł II jak i obecny papież Franciszek głoszą miłość bliźniego. A my w tym momencie mamy Kościół narodowy, a nie katolicki. Nasi księża odcinają się od tego, co głosi Franciszek, a wręcz modlą się za jego śmierć – powiedziała PAP wiceprezeska stowarzyszenia "(S)prawa kobiet" Alicja Szczepańska.
Uczestnicy manifestacji skandowali, że miejsca księży są na ambonach; wśród haseł były też "Myślę, czuję, decyduję", "Ręce precz od naszych kobiet".
Oprócz banerów i tablic z napisami "Podziemie aborcyjne - dziękuję", "Chcemy zdrowia, nie zdrowasiek" przyniesiono wieszaki. Jak wyjaśniła Szczepańska, wieszaki i były i nadal są używane w podziemiu aborcyjnym, z którego korzystają kobiety niebędące w stanie opłacić zabiegu aborcji w zagranicznych placówkach.
Manifestacji feministek towarzyszyła kontrmanifestacja kilku działaczy pro-life. - Jesteśmy tutaj, aby pokazać, że nie zgadzamy się z tym, co głoszą feministki – powiedziała Anna Polak z fundacji "Życie i rodzina". Kontrmanifestanci próbowali zagłuszyć hasła uczestników demonstracji przeciwko planowanym zmianom w przepisach, puszczając nagrania informujące o procesie aborcji oraz zwracające uwagę, że aborcja – jak głosiły nagrania – "jest zbrodnią".
W Łodzi ok. 50 osób, głównie młodych kobiet, zebrało się na pl. Katedralnym. Pikietujący oprócz wieszaków trzymali transparent z hasłem: "Świeckie państwo", skandowali: "Hej kobiety, wieszaki w dłoń, fanatyków goń, goń, goń", "Kościół nie rządzi, to niech nie rządzi", "Obudźcie się", "Wolny wybór".
Jestem tu dla żony i córki. Walczę o ich prawa do stanowienia o sobie, o własnym ciele. O to, czy będą mogły żyć, czy nie, jeśli ich ciąże będą zagrożone. Kościół może zabierać głos w tej dyskusji, ale nie może decydować, jakie będzie prawo i narzucać tego z góry. To oznaka jego słabości – powiedział PAP obecny na manifestacji Jakub.
Aktywistki apelowały o wsparcie. - Ludzie obudźcie się. My stałyśmy z wami pod sądami. Teraz potrzebujemy wsparcia. Kobiety, Polki, obudźcie się, to już ostatni moment. Za tydzień możemy obudzić się w kraju, w którym aborcja będzie zakazana. Będziemy protestować tam, gdzie nasze prawa i godność są nam zabierane - podkreśliła Agata Kobylińska z łódzkiego ogniwa ruchu "Dziewuchy dziewuchom".
W Toruniu przed siedzibą kurii diecezjalnej zgromadziło się w niedzielę kilkadziesiąt osób - głównie kobiet. Manifestujący podkreślali, że Kościół nie ma prawa ingerować w życie kobiet ani dokonywane przez nie wybory.
Wśród haseł, które uczestnicy mieli wypisane na transparentach były m.in. "Nie uczcie matek dzieci rodzić", "Nie będziecie panami naszych sumień" czy "Dość zamykania kobietom ust".
Obecnie obowiązująca ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży z 1993 r. zezwala na dokonanie aborcji w trzech sytuacjach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.
W dwóch pierwszych przypadkach przerwanie ciąży jest dopuszczalne do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki; w przypadku czynu zabronionego - jeśli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni.